W Polsce brakuje ok. stu tysięcy kierowców. Czy ten problem może rozwiązać transport rzeczny?
- Jedna barka zabiera tyle towaru, co 60 tirów, do ich obsługi trzeba armii kierowców, a na barce jest trzech ludzi - mówi Przemysław Żukowski, zastępca dyrektora w Departamencie Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Jak podkreśla, to także jedna z zalet transportu wodnego, która powoduje, że Unia Europejska stawia na rozwój transportu wodnego.
W poprzedniej perspektywie w UE na inwestycje w drogi wodne wydano 1 mld euro, w tej już 5 mld.
Wojewoda opolski Adrian Czubak dodaje jednak: - Dlatego musimy pomyśleć także o kształceniu ludzi do pracy w transporcie wodnym, bo przecież dzisiaj mamy ich niewielu. Potrzebne są szkoły i programy nauczania, bo transport wodny potrzebuje fachowców. Tu nie zatrudnimy przypadkowych ludzi.
Ruch wodny dotykają jednak takie same problemy jak ten na drogach, czyli np. wymogi ekologiczne: - Powszechnie mówimy, że transport wodny jest ekologiczny, rzeczywiście z puntu widzenia masowości możemy tak powiedzieć, ale jeśli chodzi np. o to, jak napędzane są nasze barki, to trudno mówić o ekologii, bo większość napędzają przestarzałe diesle – przypomina Żukowski. – Bez zmiany tego stanu na pewno nie możemy liczyć na rozwój transportu wodnego
Tekst powstał na podstawie dyskusji w trakcie panelu "Szlaki wodne w Polsce", który odbył się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: To może być antidotum na brak kierowców