23 marca skład Freightliner PL po raz pierwszy przetransportował żwir do Świątek koło Myśliborza, gdzie budowana jest trasa ekspresowa S3. - Po roku przygotowań w końcu udało się uruchomić tę linię - mówił Janusz Stankiewicz, wicedyrektor gorzowskiego Zakładu Polskich Linii Kolejowych.
Zanim na trasę mógł wyjechać pierwszy pociąg, trzeba było liczącą około 40 km linię odnowić, bo od dziesięciu lat była wyłączona z użytku. - Przede wszystkim usunięto drzewa, które zarosły tory. Poza tym musieliśmy uzupełnić trochę szyn, bo rozkradli je złodzieje, trzeba było też naprawić nastawnie - mówił Stankiewicz.
Przygotowania trwały prawie rok - pisze "Rynek Kolejowy" za "Gazetą Lubuską". Za remont zapłaciła firma Berger Bau, która buduje S3. - Nawet my nie wiemy, ile oni na to wydali, bo to tajemnica handlowa. Bez przesady jednak można powiedzieć, że naprawy pochłonęły kilkaset tysięcy złotych - mówił J. Stankiewicz.
Uruchomienie linii było niezbędne. Do Gorzowa dojeżdżały z głębi kraju pociągi dowożące kruszywo pod budowę S3. Tu kilka razy w tygodniu żwir i inne materiały budowlane pod drogę były przeładowywane do 40 ciężarówek, każda o ładowności 30 ton. Te z kolei jechały przez całe miasto do Świątek pod Myśliborzem, rozjeżdżając przy okazji lokalne drogi.
W ciągu tylko jednego roku pod budowę będzie potrzeba 350 tys. t kruszywa. Jeśli budowlańcy przyspieszą roboty, materiałów będzie potrzeba jeszcze więcej. - Gdyby nie było tej linii, z naszych dróg zostałyby tylko strzępy - mówili specjaliści. Uruchomienie tej linii jest o tyle ważne, że budowa odcinka do Gorzowa zaplanowana jest na dwa lata.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Transport kolejowy ratuje drogi w Lubuskiem