Władze samorządowe Gdyni skarżą się, że port w Gdańsku blokuje start drugiego lotniska.
Według niedawno wizytujących krajowe lotniska przedstawicieli UEFA, co najmniej połowa fanów futbolu przybędzie drogą powietrzną. Dlatego rozbudowa i modernizacja części krajowych lotnisk jest niezwykle pilną sprawą. Tymczasem Peter Hampton, delegat UEFA i specjalista ds. transportu lotniczego i logistyki, zasugerował, że problemy z obsługą ruchu może mieć Trójmiasto.
- Nawet zaangażowanie lotnisk w Gdyni, Pruszczu Gdańskim i Malborku całkowicie nie rozwiąże problemu. Podczas wizytacji w Trójmieście wielokrotnie podkreślał to Peter Hampton - mówi w dzienniku Janusz Stateczny, prezes portu Gdynia-Kosakowo w Babich Dołach.
Zaskoczenia nie kryje Włodzimierz Machczyński, prezes portu w Gdańsku. - Nikogo u nas nie było. Peter Hampton wylądował bezpośrednio na lotnisku wojskowym w Babich Dołach. To wynik jakichś zabiegów politycznych. Do nas ma przylecieć dopiero 5 maja - mówi w "PB" Włodzimierz Machczyński.
Dodaje, że umowa, jaką podpisał z przedstawicielami UEFA, wskazywała na cztery warianty lotnisk zapasowych. Znalazły się na niej Malbork, Słupsk, Pruszcz i Gdynia. Dodatkowo wspomagać je miała Bydgoszcz. - Dziś nikt nie może powiedzieć, ilu kibiców przybędzie samolotem i jak długo pozostaną. Nie wiem, skąd ta pewność, że Gdańsk sobie nie poradzi - podkreśla Włodzimierz Machczyński.
Jeżeli Gdynia miałaby przyjmować samoloty w czasie mistrzostw, decyzja o przejęciu także funkcji cywilnych musiałaby zapaść do połowy tego roku. - Kolejne pół roku zajmie nam przygotowanie dokumentacji potrzebnej m.in. do uzyskania licencji. Dopiero wtedy mogłyby ruszyć inwestycje - dodaje w "Pulsie Biznesu" Janusz Stateczny.
Pieniądze nie stanowią bariery. 100 mln zł potrzebne do uruchomienia lotniska na potrzeby obsługi tanich linii są w stanie wyłożyć dotychczasowi akcjonariusze: miasto Gdynia i gmina Kosakowo, które powołały spółkę, obejmując w niej odpowiednio 60 i 40 proc. udziałów. Problem - według Wojciecha Szczurka, prezydenta Gdyni - leży gdzie indziej. - Władze portu lotniczego w Gdańsku, zobowiązane do zarządzania projektem, nie poświęciły mu ani uwagi, ani pracy, ograniczając się do - sprzecznego z porozumieniem - kwestionowania pomysłu. Czekając, zmarnowaliśmy już ponad trzy lata - mówi w dzienniku Wojciech Szczurek.
W tej sytuacji, w lipcu 2007 r. rozpoczęto zabiegi o zgodę na uruchomienie lotniska cywilnego w resortach infrastruktury i obrony narodowej i wystąpiono o zmianę zarządzającego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Trójmiejska bitwa o lotniska