Jest ich przeszło trzy tysiące. Są dobrze wyszkoleni, uzbrojeni - niemal niewykorzystani. Mowa o funkcjonariuszach Straży Ochrony Kolei.
Tylko w zeszłym roku doszło w pociągach do ponad 17 tysięcy przestępstw. Mogliby im zapobiec, a przynajmniej znacznie ograniczyć, funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei. Mogliby, ale – jak mówią – nie mogą, bo pracę utrudniają im zbyt małe uprawnienia. – Nie mamy dostępu do danych osobowych, do numeru PESEL. Zatrzymaną osobę musimy przekazać policji. Dobrze jest, jeśli posterunek policji jest na stacji albo w tym samym mieście, gorzej, gdy go nie ma i musimy wzywać patrol – mówi rzecznik Komendy Głównej SOK s. insp. Michał Wacławik.
A to powoduje opóźnienia pociągów i odrywa policję od jej zadań. Sami policjanci nie mieliby nic przeciwko, by SOK-istom nadać szersze uprawniania. Jak mówi podisnp. Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji, mogliby oni wykonywać najprostsze czynności procesowe, jak np. ustalanie tożsamości zatrzymanej osoby.
Dlatego pomysłodawcy ustawy argumentują, że konieczne jest powołanie nowych służb kolejowych z szerszymi uprawnieniami. Poseł PiS Krzysztof Tchórzewski, jeden z autorów ustawy, argumentuje, że na kolei powinna zostać powołana – podobnie jak we Włoszech czy Niemczech – typowa formacja policyjna, która będzie specjalną firmą porządku publicznego.
Zgodnie z projektem, Straż Kolejowa ma być upoważniona m.in. do:
- zatrzymywania osób stanowiących zagrożenie,
- przeszukiwania osób, pomieszczeń i bagaży,
- zatrzymywania i kontroli innych niz pociąg pojazdów,
- użycia środków przymusu, włącznie z bronią palną na zasadach podobnych do policji.
Czy SOK-iści rzeczywiście potrzebują policyjnych uprawnień? Jeżeli mają się one przełożyć na większe bezpieczeństwo i komfort podróży pasażerów – to wydaje się, że warto spróbować.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Trwają prace nad ustawą o Straży Kolei