Japońska firma taksówkarska Daiichi Koutsu Sangyo zamierza podjąć współpracę z amerykańskim Uberem. Spółki prowadzą obecnie negocjacje. Porozumienie pozwoliłoby Uberowi na rozszerzenia działalności w japońskich miastach - donosi agencja Kyodo.
Uber nie zdradza swoich danych biznesowych ani liczby użytkowników na rynkach azjatyckich, jednak według szacunków Bloomberga odpowiada dotychczas za niespełna 1 proc. miesięcznych przejazdów w Tokio. Słaba pozycja firmy w Japonii ma związek z miejscowymi przepisami, ograniczającymi prawo świadczenia usług przewozowych do zawodowych kierowców. Potencjalne złagodzenie przepisów, współpraca z lokalnymi firmami i plany ekspansji na rynkach azjatyckich należą do głównych tematów pierwszej wizyty prezesa Ubera, Dary Khosrowshahiego w Japonii i innych krajach Azji.
Na początku lutego trzej inwestorzy Ubera - japońskie firmy Toyota i Softbank oraz chińskie Didi Chuxing - zapowiedziały wsparcie rywali amerykańskiej firmy przewozowej. Toyota włożyła 7,5 mld jenów (69 mln USD) w rozwój najpopularniejszej aplikacji JapanTaxi, z której korzysta 60 tys. kierowców japońskich taksówek (25 proc. wszystkich). Tymczasem Didi i Softbank zdecydowały się na uruchomienie własnej usługi, której testy mają się rozpocząć jeszcze w tym roku.
Czytaj także: Kierowcy Ubera mają mieć obowiązkowe przerwy, ale nie w Polsce
Siedziba Daiichi Koutsu Sangyo mieści się w mieście Kitakiusiu w prefekturze Fukuoka na trzeciej co do wielkości wyspie Japonii - Kiusiu. Firma liczy, że porozumienie z Uberem pozwoli na ograniczenie rosnącej liczby nielicencjonowanych taksówek działających w miastach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Uber może liczyć na taksówkarzy w Japonii