Ukraińskie koleje państwowe wstrzymały przyjmowanie ładunków na pociągi towarowe do Polski, a służby celne zwróciły się do prezydenta Wiktora Juszczenki z prośbą o interwencję w sprawie sytuacji na granicy ukraińsko-polskiej.
Wyjaśnił przy tym, że koleje podjęły decyzję o czasowym wstrzymaniu przyjmowania ładunków do Polski w obawie przed całkowitym zablokowaniem kolejowych przejść granicznych.
- Pisma, w których prosimy o interwencję w sprawie sytuacji na granicy, przesłaliśmy prezydentowi Juszczence i przedstawicielstwu Unii Europejskiej na Ukrainie" poinformował Siomka.
Według służb celnych Ukrainy z powodu kolejek do przejść granicznych, wywołanych przez akcję protestacyjną polskich celników, ukraiński budżet traci dziennie od 30 do 50 mln hrywien (ok. 15-25 mln złotych).
Siomka zadeklarował, że gdy tylko polscy celnicy zakończą akcję, ich koledzy po stronie ukraińskiej mogą rozładować tłok na granicach w ciągu 2-3 dni.
Polscy celnicy protestują, domagając się m.in. podwyżek płac, przyznania im uprawnień emerytalnych, takich jak mają inne służby mundurowe i zapewnienia właściwej ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych.
Zobacz także: Celnicy nadal protestują: porozumienie nieważne
Tymczasem wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak zaapelował do protestujących celników o "odpowiedzialność". Poinformował jednocześnie, że on sam nie zamierza włączyć się w negocjacje rządu z celnikami; sprawę tę zostawia Ministerstwu Finansów.
Liczymy na odpowiedzialność ludzi, którzy pracują w tym obszarze, bo to nie jest sposób na uzyskanie wysokich wynagrodzeń, jeżeli równocześnie prowadzi się do strat w budżecie państwa - powiedział Pawlak po posiedzeniu Rady Naczelnej PSL.
Jak dodał, straty w budżecie, będą skutkować tym, że nie będzie środków na podwyżki płac. Ważne jest żebyśmy w tym obszarze zachowali stabilność funkcjonowania kraju i nie doprowadzali do rozchwiania tych mechanizmów - gospodarczych i finansowych - zaznaczył Pawlak.
Wicepremier zaapelował też o "sprawne działanie" do osób, które kierują służbą celną.
Pawlak poinformował, że on sam nie włączy się w negocjacje rządu z protestującymi celnikami.
Każda instytucja ma swój zakres odpowiedzialności i działania i najlepiej jest, jeżeli każdy robi swoje, porządnie, dobrze i każdy się zachowuje odpowiedzialnie. Wówczas jest mniej problemów, a najtrudniej jest wtedy, kiedy jedni drugich próbują zastępować, pouczać i wtrącać się w nie swoje sprawy - podkreślił Pawlak.
Dajmy szanse tym osobom, które są w tej sprawie odpowiedzialne, z nadzieją, że szybko potrafią znaleźć rozwiązanie - dodał.
Celnicy protestują od 11 października ubiegłego roku, ale sytuacja zaostrzyła się w ubiegłym tygodniu. Domagają się m.in. podwyżki wynagrodzeń o 1500 zł, wprowadzenia dla funkcjonariuszy celnych uprawnień emerytalnych służb mundurowych oraz zapewnienia właściwej ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ukraińskie koleje nie przyjmują ładunków do Polski