Bruksela zapowiada, że przyjrzy się pomocy udzielonej przez porty lotnicze tanim przewoźnikom. W środę oskarżyła o nielegalne subsydiowanie linii jedno z niemieckich lotnisk. Kolejne mogą być porty polskie.
Bruksela ma podstawy do wysunięcia podobnych zarzutów również pod adresem polskich portów. Linie lotnicze w Polsce i samorządowcy nauczyli się balansować na granicy unijnych przepisów o pomocy publicznej. Tani przewoźnicy potrafią się w zdecydowany sposób domagać pomocy od władz portów i lokalnych samorządów.
Jak mówi Tomasz Klosowski, wiceprezes gdańskiego portu lotniczego, nie można różnicować opłat lotniskowych dla poszczególnych przewoźników, o czym wszyscy wiemy od czasu wyroku Komisji w sprawie Ryanair na lotnisku Charleroi, i zdziwiłbym się, gdyby jakikolwiek port w Europie to zrobił.
Ryanair musiał wówczas zwrócić 4 z 15 mln euro, które uzyskał.
Unijne przepisy o pomocy publicznej można jednak ominąć. Jak wyjaśniają eksperci, w praktyce polega to na tym, że przewoźnik zawiera z władzami regionu, w którym znajduje się port lotniczy, umowę o współpracy marketingowej na promocję regionu. Samorząd oficjalnie płaci więc za reklamę umieszczoną na stronie internetowej przewoźnika.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Unia patrzy na tanie linie