Nadal nie wiadomo, kiedy Wrocław dostanie sto nowych autobusów. Volvo - choć składa droższe oferty - po raz kolejny, protestując, uniemożliwia rozstrzygnięcie przetargu.
Za pierwszym razem wynik przetargu oprotestowało Volvo. Za drugim razem Urząd Zamówień Publicznych miał zastrzeżenia do kilku punktów specyfikacji. MPK mogło się odwołać, ale aby nie przedłużać procedury, zdecydowało się na szybkie rozpisanie nowego przetargu z uwzględnieniem poprawek. Tym razem zastrzeżenia Volvo wzbudził m.in. sposób montażu wykładziny antypoślizgowej i zapis o systemie sterowania przegubem autobusu.
Iwona Czarnacka, rzeczniczka MPK: - W przetargu punktowaliśmy rozwiązania techniczne, które są dla nas korzystniejsze, np. przyznaliśmy dodatkowe punkty za bezciśnieniowe sterowanie przegubem, które jest rozwiązaniem nowocześniejszym, tańszym i lepszym od systemu ciśnieniowego, które proponuje Volvo. Jednak nawet gdyby Volvo uzyskało maksymalne noty w spornych punktach, to i tak wygrałaby oferta Evobusu, która w sumie dostała znacznie więcej punktów.
Rzeczniczka mówi, że MPK bardzo zależy na szybkim rozstrzygnięciu przetargu, bo ma problem ze starymi, często psującymi się wozami. Ostatnio spółka musiała nawet wypożyczać autobusy, żeby móc obsługiwać wszystkie swoje linie.
26 lutego Krajowa Izba Odwoławcza wyda orzeczenie w sprawie przetargu na wrocławskie autobusy. Jednak od tej decyzji można odwołać się jeszcze do sądu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Volvo protestuje - Wrocław wciąż czeka na autobusy