Przeciwko planom rozbudowy lotniska na Krywlanach w Białymstoku protestuje grupa mieszkańców miasta i podmiejskich osiedli. Uważają oni, że inwestycja szkodzi środowisku, będzie kosztowna i uciążliwa dla mieszkających w pobliżu.
Około trzydziestu osób, członków kilku stowarzyszeń podpisanych pod pisemnym protestem skierowanym do władz województwa, przyszło w poniedziałek na sesję sejmiku województwa podlaskiego, by przedstawić swoje krytyczne stanowisko w sprawie lotniska.
Ich argumenty przeciwko tej lokalizacji, to m.in. wysokie koszty ekologiczne. Protestujący uważają, że będzie konieczne wycięcie 160 ha lasu na wydłużenie pasa startowego. Według nich brakuje też możliwości dalszej rozbudowy lotniska.
Argumentują, że mieszkańcy kilku miejskich i podmiejskich osiedli będą w strefie oddziaływania portu lotniczego, pogorszą się ich warunki bytowe z powodu większego hałasu. Koszt budowy lotniska miałby być też - w ich ocenie - dużo wyższy od zakładanego przez zarząd województwa.
Władze wojewódzkie analizowały kilka różnych wariantów budowy lotniska, z których za najważniejsze od początku uważano Krywlany i Topolany, które leżą ok. 30 km od Białegostoku. Koszt budowy lotniska w obu tych miejscach byłby, według władz województwa, podobny (ok. 160 mln zł), ale inne są warunki prawne i infrastruktura.
Atutem Krywlan jest przede wszystkim ich położenie na obrzeżach miasta i jasna sytuacja własnościowa gruntów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Białymstoku nie chcą rozbudowy lotniska