Kryzys na rynku lotniczym powoduje coraz częściej, że duże linie lotnicze łykają mniejsze. Udziały w Brussels Airlines właśnie kupiła Lufthansa, krążą plotki, że Niemcy przejmą też skandynawski SAS. Na sprzedaż jest Austrian Airlines i Alitalia.
- Średnia cena paliwa w zeszłym roku sięgała 73 dol. za baryłkę, w tym będzie to około 113 dol. Linie lotnicze stracą nawet 5,2 mld dol. - mówi "Gazecie" Brian Pearce, główny ekonomista Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).
Linie lotnicze próbują się ratować: tną nierentowne połączenia, zwalniają pracowników, pozbywają się niepotrzebnych samolotów, podwyższają też ceny biletów lotniczych.
Ale dla niektórych przewoźników jest już za późno na ratunek. Od początku roku kilkadziesiąt linii lotniczych poszło z torbami - ostatnio hiszpańska czarterowa Futura czy należąca do brytyjskiego touroperatora XL Airlines. Prezes British Airways Willy Walsh ostrzega: do końca roku może zbankrutować jeszcze około 30 europejskich przewoźników.
Na kryzysie w całej branży zyskują jedynie najpotężniejsi, którzy wykorzystują okazje do połknięcia słabszych konkurentów. Fuzje i przejęcie są o tyle łatwiejsze - tłumaczy Pearce - że w Europie przepisy są bardziej liberalne niż w innych częściach świata.
Szczególnie drapieżna jest niemiecka Lufthansa. W poniedziałek ogłosiła, że za 65 mln euro kupiła 45 proc. udziałów w SN Airholding, który jest właścicielem linii Brussels Airlines. Niemiecki przewoźnik może dokupić resztę udziałów w 2011 r. za cenę nie wyższą niż 250 mln euro. Od kilku dni krążą też pogłoski, jakoby Lufthansa planowała przejęcie skandynawskich linii SAS. Inwestora szuka również Austrian Airlines - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Do kupienia jest także będąca w fatalnej sytuacji włoska Alitalia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W branży lotniczej czas na żniwa