Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Cztery miesiące taniego latania po kraju kosztowały fortunę klientów Amber Gold i kontrahentów linii OLT. Został po niej jeden samolot, kilka tysięcy uniformów dla stewardes i pilotów i milionowe długi
Bilety po 1000 zł
Dotarliśmy do ustaleń Sądu Rejonowego w Gdańsku, które były podstawą do zarządzenia upadłości linii lotniczych OLT Express Regional - jednej ze spółek rodziny OLT należącej do Amber Gold.
Spółka nie tylko roztrwoniła 31 mln zł, które jako kapitał zakładowy otrzymała z Amber Gold. A jeśli wierzyć dyrektorowi operacyjnemu OLT Jarosławowi Frankowskiemu, tych pieniędzy było jeszcze więcej, Amber Gold bowiem zainwestował w różne spółki OLT 63 mln dolarów. Pieniądze te pochodziły od klientów oszukanych przez Amber Gold.
Dlaczego OLT się nie udało? Bilety były za tanie, a koszty zawrotne. Blisko połowę wpływów zabierały opłaty lotniskowe i pasażerskie. Za leasing niewielkich samolotów ATR linia lotnicza płaciła blisko dziesięciokrotnie więcej niż za wypożyczenie airbusów. ATR-y wypożyczono z Hiszpanii razem z załogami i mechanikami. W tej sytuacji - żeby wyjść na zero - bilet powinien kosztować ponad 1000 zł, a nie 99.
Linie lotnicze okazały się kosztowną zabawką prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony. Katarzyna P. tak zajmowała się garderobą stewardes i pilotów, że kupiła na zapas kilka tysięcy sztuk odzieży, która obecnie leży w magazynach w Gdańsku.
Syndyk Amber Gold, jak wiemy nieoficjalnie, bada, co się stało z pieniędzmi przelewanymi na zagraniczne konta.
113 mln zł długów
Teraz wiemy, że OLT nie zapłacił swoim kontrahentom ok. 113 mln zł. Wśród wierzycieli są polskie porty lotnicze, które nie dostały opłat za odprawę pasażerów i za przyjęcie samolotów. Kwota tych zaległości może przekraczać 30 mln zł - porty się nie chwalą, ale wiadomo, że gdańskie lotnisko domaga się 4,5 mln zł, a krakowskie - 1,3 mln zł.
- Problem dotyczy wszystkich lotnisk, z których latała ta linia. W przypadku poszczególnych portów regionalnych są to kwoty kilku-kilkunastu milionów złotych, zarówno za dokonywane operacje, jak i usługi serwisowe - mówił PAP Artur Tomasik, szef Związku Regionalnych Portów Lotniczych.
- Lotniska wcześniej i tak sporo zarobiły na OLT, więc po odliczeniu strat raczej wyjdą na plus - ocenia menedżer z branży lotniczej.
- Najbardziej cierpią firmy, które musiały kupić części i paliwo, a później OLT im nie zapłacił - mówi Cezary Orzech, rzecznik Portu Lotniczego Katowice w Pyrzowicach.
Przedstawiciele firm serwisowych nie chcieli rozmawiać o swoich wierzytelnościach. Informacji nie uzyskaliśmy m.in. w spółkach Petrolot (dostarcza paliwo), GLT LOT (zajmuje się m.in. odprawą biletowo-pasażerską).
O zwrot pieniędzy za bilety upomina się też część pasażerów, którzy nie opłacili ich kartami kredytowymi (kto płacił kartą, łatwo dostał zwrot).
Kierowany przez Amber Gold projekt OLT opierał się na kilku spółkach. Bliźniacza OLT Express Poland była zbyt biedna, aby upaść. Sąd wycenił jej majątek na 800 tys. zł, a koszty upadłości wyniosłyby 5,7 mln zł.
Majątek - samolot i okruchy
Majątek upadłych linii OLT Regional był większy, sięgał 9,8 mln zł. Głównie był to wart 6 mln zł samolot ATR 72 (pozostałe sześć maszyn było leasingowanych). Do przejęcia tego samolotu ustawiła się kolejka wierzycieli - jako pierwsze zabezpieczyło go sądownie lotnisko w Gdańsku, wyprzedzając port lotniczy Kraków-Balice. Jednak ostatecznie samolot przejmie syndyk, który sprzeda go i podzieli pieniądze między wielu wierzycieli.
Majątek po OLT Regional to jeszcze części zamienne do trzech wysłużonych samolotów Jetstream (łącznie 1,4 mln zł), narzędzia i wyposażenie, kamizelki ratunkowe.
Koszty prowadzenia upadłości, która potrwa blisko trzy lata, pochłoną 3,8 mln zł. Zatem wierzyciele odzyskają ok. 5 proc. sumy, którą jest im winna spółka. Może być nieco więcej, jeśli Regional ściągnie część swoich wierzytelności.
ZUS zapomniał o składkach
Afera Amber Gold wykazała słabość sądów, prokuratury, uchybienia w ściąganiu podatków, a przy okazji upadłości OLT natrafiliśmy na zadziwiającą opieszałość Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dopiero w połowie sierpnia, gdy było już głośno o kłopotach Amber Gold, a w sądzie leżał wniosek o upadłość OLT, ZUS przypomniał sobie, że spółka nie zapłaciła 366 tys. zł składek za 2009 r. To minimalna kwota, w dokumentach sądowych są tytuły wykonawcze na ponad milion.
Jak to się stało? Amber Gold, żeby zdobyć licencję na przewozy pasażerskie, kupił ją wraz ze spółką Jet Air. Zmienił jej szyld, siedzibę przeniósł z Warszawy do Gdańska, ale NIP i REGON pozostały bez zmian.
Czy zmiana nazwy zmyliła Zakład? I przez trzy lata nie ściągnął zaległych składek? Dlaczego tytuły wykonawcze z roku 2010 nie zostały zrealizowane? Centrala ZUS nie odpowiedziała na pytania. Wojciech Andrusiewicz, naczelnik wydziału komunikacji społecznej, odesłał nas do Gdańska. - Wedle właściwości miejscowej. Spółka kiedyś miała siedzibę w Warszawie, a teraz w Gdańsku i tam udzielą wyjaśnień - poradził.
- U nas spółka OLT Express Regional pojawia się w dokumentacji w czerwcu tego roku. O sprawy wcześniejsze proszę jednak pytać Warszawę - odsyła z kolei Ewa Pancer, rzeczniczka gdańskiego oddziału ZUS.
Dlaczego gdański ZUS dostrzegł spółkę dopiero w czerwcu?
- Widocznie dopiero wtedy zgłosili pracowników do ubezpieczenia społecznego - podpowiada Ewa Pancer. Przewoźnik zatrudniał blisko 800 osób, większość na umowę-zlecenie.
Jak upadał OLT Express
Interesującą informację przekazał sądowi prezes OLT Express Regional Andrzej Dąbrowski. Otóż według niego właściciel linii, czyli Amber Gold, już 18 lipca poinformował zarząd o wstrzymaniu finansowania.
Dwa dni potem na konferencji prasowej prezes Amber Gold Marcin P. zapewniał, że "wyniki OLT Express są lepsze od prognozowanych i już zbliżają się do granicy rentowności". Tyle że następnego dnia z pokładów zniknął katering.
Później OLT odwołał loty, zostawiając na lodzie 130 tys. klientów z biletami. A 27 lipca złożył wniosek o ogłoszenie upadłości.
- Wymiana informacji z prezesem Amber Gold była w końcu lipca utrudniona - przekonuje sąd gospodarczy Andrzej Dąbrowski, prezes OLT, który wyraził skruchę, że nie składał w terminie sprawozdań finansowych. - Wyrażam czynny żal, że nie zostały dotrzymane ustawowe terminy dostarczenia tych dokumentów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W niebo wzięli 300 mln. Co zostało z OLT Express?