XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Wielka klapa z e-mytem. Awantury i przepychanki na granicy

Wielka klapa z e-mytem. Awantury i przepychanki na granicy
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kilometrowe kolejki tirów, awantury i przepychanki na granicy, kierowcy klnący na czym świat stoi i niesprawne urządzenia do poboru opłat - start elektronicznego myta w Polsce wypadł fatalnie.

Winiety dla samochodów ciężarowych przeszły do historii. Od wczoraj na sieci ponad 1600 km autostrad, dróg ekspresowych i wybranych dróg krajowych miał je zastąpić nowy elektroniczny system poboru opłat viaTOLL. W ten sposób na przejazdach ciężarówek zarabiają już m.in. w Niemczech, Czechach czy Austrii. Za budowę i obsługę całego systemu do 2018 r. austriacka firma Kapsch dostanie blisko 4 mld zł. Na płatnych odcinkach dróg miała postawić bramownice z urządzeniami rejestrującymi przejeżdżające pojazdy wyposażone w przenośne urządzenia pokładowe (tzw. viaBOX). System, według szacunków Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ma przynieść państwu w ciągu kilku lat ponad 20 mld zł. Tylko do końca br. do państwowej kasy powinno wpłynąć ponad 400 mln zł.

Tyle że w pierwszym dniu poboru elektronicznego myta ciężarówki jeździły po Polsce za darmo, a kierowcom, zwłaszcza z zagranicy operator systemu zafundował nerwy i korki. Bo system zwyczajnie nie został na czas przygotowany. Po pierwsze, firma Kapsch nie zdążyła postawić wszystkich bramownic, które zapewniłyby szczelność poboru e-myta. Po drugie, niewydolny okazał się także cały system informatyczny. - Na pewno miała na to wpływ liczba rejestracji pojazdów. W ciągu ostatniego tygodnia było ich aż 120 tys. - tłumaczy Dorota Prochowicz, rzeczniczka firmy Kapsch.

Choć firma przygotowała ponad 200 punktów dystrybucji viaBOX-ów, okazało się, że też było ich za mało. Kierowcy musieli czekać na nie w długich kolejkach. W niektórych miejscach doszło do awantur, przepychanek. W Barwinku, na terenie dawnego przejścia granicznego ze Słowacją, samochody ciężarowe ustawiły się w długich kolejkach, wypełniły wszystkie parkingi. - Czekam od kilkunastu godzin i nie wiem, kiedy będę miał tego viaBoxa. Ani na Słowacji, ani w Austrii załatwienie tego nie trwa tyle, co u was. To skandal - gorączkował się w czwartek wieczorem Milovan, zażywny sześćdziesięciolatek. Pracuje dla słoweńskiego przewoźnika, jechał na Białoruś z ładunkiem pomidorów.

- Dlaczego są tylko dwa stanowiska? Tu powinno być co najmniej pięć albo sześć osób do obsługi. Nie możemy zrozumieć, po co tyle dokumentów potrzeba do rejestracji. Na Słowacji, w Austrii wszystko załatwia się w pół godziny - mówił Giennadij Dawidowicz z Białorusi. Kierowcy wyliczali, że muszą podać m.in. nazwisko i imię właściciela samochodu, dane kontaktowe, przedstawić kopię dokumentu potwierdzającego klasę emisji EURO, pełnomocnictwo do podpisania umowy, jeśli samochód nie należy do niego, i kopię umowy leasingowej. - Każdy z dokumentów trzeba zeskanować i wprowadzić do systemu. Wielu z kierowców nie mówi ani po polsku, ani po angielsku, mamy problemy, żeby im wytłumaczyć, że brakuje im jakiegoś dokumentu, i muszą faksować po nie do firmy. W Rumunii nie mają kodów pocztowych, a system tego wymaga, i pojawiają się problemy. Obsługa jednego klienta trwa nawet godzinę - mówiła Alina Zalewska, pracownik firmy CFS, obsługującej w Barwinku system viaTOLL. - Na dodatek system komputerowy ma wady, pojawia się program testowy i trzeba całą procedurę powtarzać - dodała.

W nocy kierowcy czekający w kolejce zaczęli się szarpać i wyzywać. W piątek zorganizowali zapisy do społecznej kolejki i w ten sposób pilnowali kolejności. Kierowcy zaciskali zęby i czekali godzinami, bo choć start systemu się spóźnił i przez co najmniej kilkanaście godzin opłaty za przejazd nie były naliczane, to za niesprawne urządzenie lub jego brak Inspektorzy Transportu Drogowego mogą nałożyć na prowadzącego pojazd karę administracyjną w wysokości nawet 3 tys. zł.

Ile na całym zamieszaniu stracił skarb państwa? Dorota Prochowicz z firmy Kapsch zapewnia, że nic: - Zapłacimy rekompensatę za utracone korzyści oraz odszkodowanie za każdy dzień niesprawnego systemu.

GDDKiA podaje, że za zwłokę naliczać będzie firmie karę - 1 mln zł za każdy dzień.

Przedstawiciele Kapscha nie potrafili wczoraj po południu powiedzieć, kiedy system ostatecznie zacznie działać. - Mam nadzieję, że wkrótce - powiedziała Prochowicz.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Wielka klapa z e-mytem. Awantury i przepychanki na granicy

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!