Prokuratura Rejonowa w Golubiu-Dobrzyniu wszczęła postępowanie ws. wypadku transportu kolejowego z amerykańskim sprzętem wojskowym, który w poniedziałek wieczorem zahaczył o wiatę dworca w Kowalewie Pomorskim. Śledczy sprawdzają m.in., kto popełnił błąd przy załadunku.
Dodał, że wozy bojowe były ustawione za wysoko na platformach, ale człowiek powinien był to wcześniej przewidzieć. Nie chciał przesądzić, jak długo może trwać postępowanie. Nie ma informacji, że sprawę zamierza przejąć prokuratura wojskowa.
Postępowanie zostało wszczęte z artykułu 173 par. 2 Kk, czyli nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu kolejowym.
W wyniku zdarzenia uszkodzonych zostało 10 z 37 wozów bojowych, przewożonych z Gdańska do Żagania.
- Podczas przejazdu transportu wojskowego przez stacje w Kowalewie Pomorskim doszło do zahaczenia ładunku o wiatę. Nie ma żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa obsługi pasażerów na peronie oraz utrudnień w ruchu pociągów - powiedział w poniedziałek wieczorem rzecznik prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. Mirosław Siemieniec.
Na miejscu pojawili się przedstawiciele komisji badającej wypadki kolejowe.
- Policjanci sprawdzili stan trzeźwości maszynisty i wszystkich członków załogi. Byli oni trzeźwi. Na terenie dworca nikt nie doznał obrażeń - dodał oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Golubiu-Dobrzyniu Jarosław Wiśniewski.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wypadek amerykańskiego sprzętu wojskowego na polskich torach. Jest postępowanie w sprawie