Niebawem zostanie ogłoszony wyczekiwany od dawna przez kierowców i koncerny naftowe przetarg na miejsca obsługi podróżnych (MOP) przy autostradach. W grę wchodzą odcinki trasy A2 (Konin - Stryków) oraz A4 (Wrocław - Sośnica).
Zgodnie z rządowym rozporządzeniem, mają powstać 22 MOP o różnym standardzie (część ze stacjami benzynowymi, punktami gastronomicznymi i motelami). Napisano w nim, że koszt inwestycji to 200 mln zł, jednak przy obecnych cenach w budowlance to zbyt mało - czytamy w dzienniku.
Na budowę stacji przy autostradach od lat ostrzą sobie zęby szczególnie największe firmy paliwowe działające w kraju - Orlen, Lotos, BP, Shell czy Statoil. - Jesteśmy bardzo zainteresowani udziałem w przetargach na budowę stacji przy autostradach. To bardzo opłacalna inwestycja - zapewnia w "PB" Marcin Zachowicz, rzecznik Grupy Lotos.
Firmy paliwowe nie są jednak zachwycone perspektywą budowy od razu całej infrastruktury MOP.
- Lepiej byłoby rozłożyć jego budowę na etapy. W pierwszym mogłaby powstać stacja, parking i obiekt gastronomiczny. Dopiero później można byłoby zainwestować w budowę motelu z pełnym zapleczem gastronomicznym i rekreacyjnym. Przystąpienie do drugiego etapu powinno być uzależnione od przekroczenia zdefiniowanego poziomu natężenia ruchu lub ewentualnie po określonym czasie użytkowania autostrady (np. minimum 5 lat) - podkreśla w "Pulsie Biznesu" Jacek Wróblewski, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Trzeba powiedzieć, że takie konkursy idą jak po grudzie. Przetargi na wybór firm, które miały przystosować do eksploatacji trasę z Katowic w stronę Wrocławia, toczą się od lat 90. Bez skutku - czytamy w "PB".