Zielonym światłem do zakupów jest ustawa umożliwiająca przejmowanie terenów wojskowych przez samorządy oraz ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym. Obie czekają na rozporządzenia.
Portem w Krakowie interesował się m.in. MAI, choć podkreśla, że na razie jedynie się przygląda. Jan Pamuła, prezes portu, zapowiada wpuszczenie do spółki inwestora za półtora roku. Wokół Katowic (na zdjęciu) i Krakowa krąży Vienna Airports. Chrapkę na Rzeszów ma brytyjski operator lotniczo-inwestycyjny Omniport. Władze spółki do 10 września czekają na oferty nabycia 24,9 proc. udziałów.
Inwestorzy mają na oku także spółki obsługi handlingowej na Okęciu — WAS i LGS.
Pierwsze transakcje mamy już za sobą. MAI objął 48,99 proc. udziałów w bydgoskim porcie i 40 proc. w powstającym porcie w Sochaczewie. Z kolei dzięki planom objęcia 60 proc. akcji przez European Business Partners szanse na reaktywację ma port w Szymanach koło Szczytna. Powodzenie tej inwestycji zależy od porozumienia z udziałowcami i wierzycielami oraz wielkości ruchu pasażerskiego.
Tomasz Dziedzic z Instytutu Turystyki podkreśla, że większość portów potrzebuje gotówki na rozwój. Nie wszystkie jednak mogą liczyć na hojność inwestorów - pisze "Puls Biznesu".
— Często ambicje działaczy samorządowych odstają od realiów. Dla inwestora ważny jest przede wszystkim przewidywalny zysk, dlatego kilka razy zastanowi się, zanim wyłoży pieniądze na coś, co jeszcze nie istnieje — mówi Zbigniew Łabaj, przedstawiciel Airport Development Partners na Europę Środkową.
Dla Tomasz Dziedzica najbardziej perspektywiczne są Katowice i Wrocław.
— Do nich może dołączyć Szczecin, ale jedynie w opcji cargo, m.in. ze względu na niedaleko usytuowane strefy ekonomiczne. Duże szanse daję także Trójmiastu oraz Łodzi. W dalszej perspektywie opłaca się zainwestować w Rzeszowie i Lublinie — mówi Tomasz Dziedzic.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zagraniczni inwestorzy szykują się do lądowania na naszych lotniskach