MON renegocjuje umowy warte miliardy złotych, gdyż armia zamawia mnie sprzętu. Związkowcy boją się, że oznacza to upadek ich firm i już szykują się do strajku.
W czwartek zdesperowana „Solidarność” rozpoczęła referendum w sprawie strajku w sektorze obronnym.
W czwartek przedstawiciele MON potwierdzali, że po zapłaceniu zeszłorocznych zaległych zobowiązań w tym roku na modernizację techniczną armii budżet może przeznaczyć 2, 2 mld zł, z czego większość kwoty pokryje należności wynikające z już zawartych wieloletnich kontraktów. Na zupełnie nowe zakupy zostaje 300 mln zł - wylicza "Rz". To dlatego wszystkie znaczące długoterminowe umowy są renegocjowane.
Generał Sławomir Szczepaniak, dyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON, mówi, że cięcia zamówień dotkną nawet najważniejszego uzbrojenia. Zamiast 58 potrzebnych także w Afganistanie rosomaków, armia odbierze w tym roku 32 (i 16 wyprodukowanych w poprzednich latach). Zamiast 12 wyrzutni rakietowych Langusta ze Stalowej Woli, HSW ma szanse sprzedać zaledwie sześć. Sztab Generalny zdecydował też, że na razie nie kupi ani jednej haubicy Krab. Pieniądze znajdą się tylko na część zakontraktowanego sprzętu łącznościowego, zabraknie ich na sfinansowanie w najbliższych latach budowy jedynego nowego okrętu dla Marynarki Wojennej, korwety typu 621 - wymienia "Rz".
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", renegocjowane będą także zagraniczne kontrakty. z należącym do Sikorsky Aircraft (grupa UTC) producentem samolotów Bryza, holenderskim Thalesem (integracja elektronicznych systemów walki dla korwety) i norweskim Kongsbergiem, dostawcą rakiet dla dywizjonu nadmorskiego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zbrojeniówka na krawędzi zapaści