Świetne wyniki, pełny portfel zamówień, nadzieje na wzrost zysków... Nagle wielkie problemy - aż po widmo upadłości. Fatum? A może wybujałe ambicje?
Czasem można za to winić czynniki wewnętrzne. W ostatnich latach usprawiedliwieniem kiepskich wyników był zwykle globalny kryzys. Dobry argument, ale nie wyjaśniający dogłębnie przyczyn kłopotów. Bo w czasie dekoniunktury i powszechnych kłopotów prawie wszystkie firmy odnotowują gorsze wyniki, ale pod bramą nie każdego przedsiębiorstwa czeka pełen zapału syndyk albo zniecierpliwiony kontrahent… Są przecież firmy, które przeszły przez kryzys w miarę stabilnie. Dlaczego nie udało się to wszystkim?
Niektóre przedsiębiorstwa przypominają roślinę o licznych, imponujących, ale zbyt wybujałych i wiotkich pędach, które przy problemach z odżywianiem szybko zaczynają więdnąć lub obumierać. Inne - w potoku rynkowych sukcesów - po prostu zbyt wiele biorą sobie na barki.
Cóż, podczas poprzedniego wielkiego kryzysu słynny ekonomista John K. Galbraith stwierdził dosadnie: "Kiedy przychodzi odpływ, okazuje się, kto pływał bez majtek". Coś w tym jest…
W dalszej części artykułu analizujemy przypadki:
- Polimeksu-Mostostalu
- Kopeksu
- Pesy
- Stoczni Remontowej
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zbyt dobrze im szło - przypadki firm na biznesowym wirażu