Na krótko przed uroczystym podsumowaniem rocznicy wstąpienia Polski do strefy Schengen dochodzi do dyskryminujących kontroli, jakich dokonują niemieccy pogranicznicy i celnicy wobec polskich obywateli.
Przy opuszczonych budkach granicznych w Ludwigsdorfie niemieccy funkcjonariusze w kamizelkach z napisem "Zoll" wyrywkowo kontrolowali samochody z polskimi tablicami rejestracyjnymi. - Nas akurat przepuścili, bo mieliśmy za szybą oficjalną plakietkę "Starostwo Powiatowe", podobnie komendanta zgorzeleckiej policji, ale to, co spotkało innych podróżnych to ewidentne naruszanie postanowień traktatu Schengen - oburza się starosta.
Woroniak mówi, że wciąż otrzymuje sygnały o podobnych kontrolach od mieszkańców Zgorzelca, ale przyznaje, że kontrole nie są tak ostentacyjne i częste, jak tuż po przystąpieniu Polski do strefy. Wtedy polscy podróżni musieli czekać w specjalnie ogrodzonych pasach ruchu nawet do trzech godzin. Po zmroku niemieccy funkcjonariusze włączali silne reflektory, by oświetlić kolejkę aut.
Do kontroli dochodziło również na samym przejściu w centrum miasta. Polscy pogranicznicy zwracali uwagę, że kontrole na dawnych przejściach ewidentnie naruszają Kodeks Schengen. Niemcy tłumaczyli to wzrostem kradzieży w Goerlitz, oburzeni mieszkańcy Zgorzelca alarmowali lokalne władze, a te prosiły o interwencję MSWiA.
W sprawie nękania polskich obywateli na forum Parlamentu Europejskiego interweniował poseł Konrad Szymański. Chciał nawet, w sto dni po przystąpieniu Polski do Schengen, zorganizować konferencję we Wrocławiu poświęconą dyskryminowaniu Polaków, ale ostatecznie sprawę załagodzono, a kontrole ustały. Jak się okazuje, tylko na pewien czas.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Znów kontrole na niemieckiej granicy