Zarząd Bumaru Łabędy, producenta czołgów, zamierzał zdywersyfikować działalność, zwiększyć w portfelu udział kontraktów cywilnych i zredukować zatrudnienie nawet o 150 osób. Kolejnych 500-600 pracowników nie miałoby co robić przez kilka miesięcy - do czasu przestawienia spółki na nowe tory. Związkowcy podnieśli larum. Zabiegali u rządzących polityków o rezygnację z cięć w zatrudnieniu. Udało im się. Przynajmniej na razie.
Do załogi dotarły informacje, że o rezygnację ze zwolnień poprosiła rada nadzorcza, grożąc roszadami w zarządzie.
- Rada nadzorcza zwróciła się do zarządu z wnioskiem o rozważenie odstąpienia od procesu zwolnień grupowych i ewentualne ich przeprowadzenie po przejęciu spółki córki - Zakładu Produkcji Specjalnej - przez matkę - ZM Bumar Łabędy. Plany zarządu dotyczące dywersyfikacji produkcji oraz restrukturyzacji spółki nie uległy zmianie - podkreśla w dzienniku Grzegorz Gostkowski, prezes Bumaru Łabędy.
Dodaje, że ze związkami podpisano porozumienie o współpracy przy restrukturyzacji, której nie da się uniknąć. Podkreśla, że spółka matka zatrudnia 860 osób, choć nie zajmuje się produkcją. W całej grupie pracuje natomiast 3,6 tys. osób, z tego ponad 1000 w administracji. Tymczasem kontraktów na sprzęt wojskowy jak nie widać, tak nie widać - wyjaśnia dziennik.
- Czołg nowej generacji, wyprodukowany na potrzeby armii malezyjskiej, nie znalazł się w wyposażeniu polskiej armii, co praktycznie przekreśla możliwość jego dalszej sprzedaży na rynkach zagranicznych. Potencjalni kontrahenci podkreślają, że rękojmią i gwarancją dla polskiego sprzętu jest jego obecność w stanie wyposażenia polskiej armii - twierdzi w "PB" prezes.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bumar Łabędy wstrzymuje redukcje