Strajk personelu pokładowego British Airways dezorganizuje we wtorek, drugiego dnia pięciodniowego protestu, loty przede wszystkim na londyńskim lotnisku Heathrow, które jest jednym z najruchliwszych europejskich węzłów lotniczych.
BA zaplanowały, że obsłuży 60 procent połączeń z Heathrow. Obsługiwane są wszystkie loty na lotniskach Gatwick i City Airport.
W poniedziałek odwołano wszystkie przyloty i odloty po godz. 22.25.
Pierwszy z serii trzech pięciodniowych strajków ogłoszonych przez związek zawodowy Unite potrwa do piątku włącznie. Jest to kolejny etap zadawnionego sporu o organizację pracy, płace, awanse i obciążenie obowiązkami. Do związku Unite należy około 90 procent z 12-tysięcznego personelu pokładowego BA.
Perspektywę porozumienia stron komplikuje dodatkowy spór o odebranie strajkującym, w czasie wcześniejszego marcowego strajku, przywileju taniego latania. BA gotowe jest go przywrócić, ale tylko w ramach ogólnego porozumienia. Związkowcy chcą, by kierownictwo odwołało go w pierwszej kolejności.
Na krótko przed początkiem strajku obie strony nasiliły wojnę słów, obwiniając się nawzajem o fiasko rozmów, które załamały się w sobotę.
Centrala związkowa Unite i wchodzący w jej skład związek Baasa zrzeszający pracowników pokładowych BA winią za strajk nieustępliwy zarząd BA. Ten z kolei oskarża Unite o niechęć do merytorycznych rozmów i negocjowanie w złej wierze.
Za ostatni rok obrachunkowy linie BA odnotowały stratę w wys. 531 mln funtów szterlingów, najwyższą od prywatyzacji w 1986 roku. Przewoźnik ma w planach połączenie się z Iberią i zawarcie strategicznego sojuszu z American Airlines.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Chaos na londyńskim Heathrow