Podwojenie wolumenu naszych przeładunków do końca przyszłej dekady jest realne, jeżeli zrealizujemy planowane i nowe inwestycje własne i zewnętrzne. Naszym celem jest tworzyć jak najlepsze warunki dla nowych potoków ładunków, a z całą pewnością rynek odpowie na to i potrafi wykorzystać nowe możliwości zespołu portów – mówi Dariusz Słaboszewski, prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.
- W ciągu ćwierćwiecza znacznie urosły statki, co wymusza, aby porty miały tory wodne i baseny odpowiedniej głębokości i szerokości. Ich pogłębienie to fundamentalna inwestycja dla bytu i dalszego rozwoju portu Szczecin.
- Dziś tranzyt ma tylko 5-7 proc. udziału w obrotach obu portów zachodniego Pomorza. Spadek jego udziału wynika z wielu powodów, ale głównie z zaniedbań inwestycyjnych, wewnętrznych i zewnętrznych dla portów.
- Szczecin zawsze będzie portem feederowym dla obsługi drobnicy w kontenerach. Natomiast w planach jest budowa głębokowodnego, zewnętrznego portu kontenerowego w Świnoujściu, do którego będą mogły wpływać największe kolosy oceaniczne o zanurzeniu 16 m.
Zespół portów Szczecin-Świnoujście zakończył rok 2018 nowym własnym rekordem, przeładunkiem ponad 28,6 mln ton towarów. Skąd ten sukces?
- Z jednej strony port jest barometrem stanu gospodarki, z drugiej zaś stymuluje jej rozwój. Wysoka ubiegłoroczna dynamika przeładunków w zespole portów Szczecin-Świnoujście, 12,5 proc., odzwierciedla więc przede wszystkim dobrą kondycję polskiej gospodarki. Dowodzą tego także wzrosty w takich grupach towarowych jak węgiel, ruda i paliwa.
Oczywiście my także przyczyniliśmy się do tej dynamiki, stworzyliśmy dobre warunki dla funkcjonowania terminali. Nie znaczy to, że nie powinniśmy tych parametrów poprawiać. Ten dwucyfrowy wzrost motywuje nas do dalszej pracy.
Zarząd ZMPSiŚ z pewnością widzi sufit nad głową, tj. uwarunkowania rozwoju w zależności od inwestycji własnych i zewnętrznych. Jeżeli nie zostaną one zrealizowane w najbliższym czasie, osiąganie podobnie wysokiej dynamiki przeładunków jak w 2018 r. będzie niemożliwe...?
- O konkurencyjności każdego portu decyduje jego dostępność zarówno od strony morza, jak i lądu i rzek. Aby nasze dwa porty mogły się rozwijać i abyśmy mogli obsłużyć większy wolumen towarów, musimy poprawiać warunki nawigacyjne dla statków zawijających do naszych portów, jak również warunki związane z obsługą ładunku w porcie. Dlatego inwestujemy środki własne i unijne, aby poprawiać infrastrukturę portową i dostępność do naszych nabrzeży.
Dodam również, że w rozwój terminali morskich inwestują też dzierżawiący je operatorzy. Ostatecznie efekty tych wspólnych inwestycji decydują o tym, że jesteśmy atrakcyjni jako port, a klienci nas wybierają.
Od kilku lat słyszymy, że jedną z najważniejszych inwestycji, instytucji zewnętrznej, ma być pogłębienie toru ze Świnoujścia do Szczecina. Jakie ma ona znaczenie?
- Pogłębienie toru wodnego to fundamentalna inwestycja dla bytu i dalszego rozwoju portu Szczecin.
W ciągu mniej więcej ćwierćwiecza znacznie urosły statki, co wymusza, aby porty miały odpowiedniej głębokości i szerokości tory wodne i baseny. Jednostki klasy capesize, czyli zabierające ponad 150 tys. ton, mają przy pełnym załadunku tak duże zanurzenie (do 16 m), że nie mogą przepływać przez kanały Sueski i Panamski, a i z trudem wpływają na Bałtyk przez cieśniny duńskie.
Jednak najbardziej popularne w żegludze są jednostki typu handysize, zawijające do większości portów świata. Zabierają co najmniej 35-40 tys. ton ładunku, ich zanurzenie dochodzi do 11,5 metra.
Dziś nie jesteśmy w stanie bezpiecznie wprowadzić do Szczecina w pełni załadowanego takiego statku lub go wyprowadzić. Stąd pogłębienie toru wodnego pozwoli poszerzyć znacznie wachlarz obsługiwanych statków, potencjalnych nowych linii żeglugowych, ale także poprawić efektywność terminali.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Dariusz Słaboszewski: jesteśmy w I dziesiątce największych portów Bałtyku, chcemy awansować