Manifestanci domagający się uwolnienia byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta zablokowali jedną z głównych autostrad w tym regionie, w pobliżu granicy z Francją. Z zatorze utknęło około 1000 pojazdów. Blokady pojawiły się także na głównych ulicach Barcelony.
Protesty zorganizowały tzw. Komitety Obrony Republiki (CDR), zrzeszające aktywistów pomagających jesienią 2017 roku w przeprowadzeniu referendum w sprawie niepodległości Katalonii, uznanego przez rząd centralny w Madrycie za nielegalne. W poniedziałek (26 marca) zapowiedziano "permanentny cykl" demonstracji.
Manifestacje, w czasie których domagano się uwolnienia zatrzymanego w Niemczech Puigdemonta i dziewięciu innych polityków proniepodległościowych, rozpoczęły się w niedzielę. W poniedziałek na ulicach katalońskich miast protestowało kilka tysięcy osób; w niektórych miejscach doszło do starć z policją. Dotychczas około 100 osób zostało rannych.
Czytaj także: Taksówkarze sparaliżowali ruch wokół stolicy
Puigdemont został zatrzymany 25 marca nad ranem w Niemczech po przekroczeniu granicy z Danią. Zmierzał autem z Finlandii do Belgii, w której ukrywał się od końca października przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości.
Podstawą do zatrzymania katalońskiego polityka był wydany ponownie 23 marca przez hiszpański Sąd Najwyższy międzynarodowy nakaz aresztowania. Sąd w Neumuenster (Szlezwik-Holsztyn) orzekł 26 marca, że Puigdemont pozostanie w areszcie na czas trwania procedury ekstradycyjnej. Jest on w Hiszpanii oskarżony o "rebelię" i "malwersację funduszy", jak zakwalifikowano wydanie środków z kasy regionalnej na przeprowadzenie w 2017 roku referendum niepodległościowego. Na razie nie wiadomo, kiedy zapadnie decyzja o ewentualnej ekstradycji polityka do Hiszpanii.