Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obawia się lawiny pozwów sądowych od właścicieli nieruchomości, którzy poczują się skrzywdzeni decyzją wywłaszczeniową w związku z budową dróg i autostrad - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
Te sztywne reguły mają przyspieszyć budowę dróg i autostrad. Ale urzędnicy GDDKiA w to powątpiewają. Problemem są mało precyzyjne przepisy, które według drogowców muszą być jak najszybciej poprawione, zanim ruszy akcja masowych wywłaszczeń. W przeciwnym razie sądy zasypią pozwy od właścicieli, którzy poczują się pokrzywdzeni. W całym kraju z wywłaszczeniami muszą się liczyć setki tysięcy właścicieli nieruchomości! Tylko w województwie mazowieckim może ich być ok. 30 tys., w tym ok. 1,5 tys. - zabudowanych.
Źródłem sporów sądowych mogą być np. przepisy, które umożliwiają zarządcom dróg przejęcie części nieruchomości. Muszą ją wykupić całą tylko wtedy, gdy zażąda tego dotychczasowy właściciel, gdyż to, co mu zostało, nie nadaje się do "prawidłowego wykorzystania na dotychczasowe cele" (art. 13 ust. 3). Ustawa tej kwestii nie precyzuje, więc zarządcy dróg najpewniej będą minimalizowali koszty.
Podobna sytuacja może być bardziej bolesna dla rolników. Pozbawienie ich części gospodarstwa może bowiem oznaczać np. konieczność zmiany profilu produkcji na mniej opłacalny. Drogowcy postulują więc wpisanie do ustawy m.in. kryteriów, według których ocenialiby, czy działka nadaje się do wykorzystania na dotychczasowe cele. Jednym z takich kryteriów mogłaby być uciążliwość oddziaływania drogi.
Czy Ministerstwo Transportu przygotuje stosowną nowelizację ustawy? Rzecznik prasowy tego resortu Teresa Jakutowicz twierdzi, że na razie nie ma takiej potrzeby. Ale zapewnia, że jeśli będzie się powtarzała opisywana przez nas sytuacja, "resort rozważy potrzebę oraz możliwość podjęcia odpowiednich działań legislacyjnych".