Wyroki dla dyżurnych ruchu ws. katastrofy kolejowej pod Szczekocinami mają być sygnałem dla osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo - wskazał Sąd Apelacyjny w Katowicach wymierzając byłym już dyżurnym kary 6 oraz 3,5 roku więzienia. Wyrok jest prawomocny.
Wyrok ogłosił 26 stycznia Sąd Apelacyjny w Katowicach. Dyżurni ruchu odpowiadali za nieumyślne spowodowanie katastrofy - skierowali jadące z naprzeciwka pociągi na ten sam tor.
Sąd rozpoznawał odwołania od orzeczenia Sądu Okręgowego w Częstochowie, który w 2016 r. wymierzył dyżurnemu ruchu ze Starzyn Andrzejowi N. karę 4, a Jolancie S., która pełniła dyżur na posterunku w Sprowie - 2,5 roku więzienia. Zostali oni oskarżeni o nieumyślne sprowadzenie katastrofy.
Tamten wyrok zaskarżyła zarówno prokuratura, która uważała go za zbyt łagodny, jak i obrona, która chciała uniewinnienia oskarżonych lub uchylenia wyroku i ponownego procesu. SA, nie kwestionując ustaleń SO, zgodził się ze stanowiskiem oskarżyciela, że wymierzone oskarżonym kary były zbyt łagodne, biorąc pod uwagę okoliczności tej sprawy.
"Ten wyrok musi być sygnałem dla osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, że ich obowiązki muszą być bezwzględnie przestrzegane" - powiedziała sędzia Karina Maksym.
Sędzia podkreśliła, że oskarżeni nie działali umyślnie, po prostu nie zachowali ostrożności. Gdyby nie ich błędy, do tragedii by nie doszło - wskazał SA.
Czytaj także: Wiatr zmiótł z torów dwa pociągi
Do wypadku doszło 3 marca 2012 r. we wsi Chałupki k. Szczekocin - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Katastrofa kolejowa pod Szczekocinami. Zapadły wyroki więzienia