Lokomotywy bez maszynistów, tabor z okrojonym zapleczem. Tak wygląda usamorządowienie kolei według PKP.
Przewoźnik będzie miał własne lokomotywy, lecz tylko spalinowe, na dodatek bez maszynistów, których nadal będzie wynajmował od PKP Cargo. W spółce znajdzie się też tylko niewielka część zaplecza technicznego (reszta wraz z przewozami międzywojewódzkimi przejdzie do PKP Intercity), a z nieruchomości niektóre województwa przejmą tylko biurowce regionalnych dyrekcji PKP PR. Nie ma też mowy o przekazaniu samorządom lokalnych linii kolejowych - napisał "PB".
- Większość usług PKP PR będą musiały zlecać spółkom z grupy PKP. Z naszych wyliczeń wynika, że samorządy, jako właściciel przewoźnika, miałyby wpływ tylko na niewielki procent całości kosztów. Reszta - to koszty stałe - mówi Tomasz Moraczewski, dyrektor departamentu infrastruktury w kujawsko-pomorskim urzędzie marszałkowskim.
Spółka będzie kupować energię od PKP Energetyka, ustalać rozkład jazdy z PKP PLK i płacić jej za użytkowanie linii kolejowych. Rachunek będzie dłuższy: PKP PR za maszynistów zapłacą PKP Cargo, za naprawy rewizyjne i przygotowanie pociągów do drogi - PKP, a za sprzedaż biletów spółce PKP Kasy Biletowe, którą chcą powołać koleje państwowe.
Samorządowcy obawiają się, że głównym beneficjentem zmian będą PKP, które pozbędą się zbędnego balastu, same zaś dostaną niewiele wartą spółkę z nadmiernie rozbudowaną załogą. Co ciekawe, chociaż projekt usamorządowienia firmuje resort infrastruktury, wygląda na to, że w rzeczywistości prowadzi go kolej. Samorządy piszą pisma adresowane do resortu, a odpowiada na nie centrala PKP - napisał "Puls Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kolej samorządowa wjeżdża pod górkę