Inwestorzy chcą budować bocznice, gminy uruchamiać przewozy turystyczne. Niestety w wielu miejscach odtworzenie kolejowych tras jest już niemożliwe.
Na nieczynne od lat tory w Zielonej Górze wyjechała... drezyna. Kolejarze są zadowoleni - gdy ktoś jeździ po nieczynnych torach złomiarze mniej chętnie je demontują - pisze "Gazeta Lubuska".
- Zresztą na podobne inicjatywy patrzymy życzliwym okiem, nam także przecież zależy na tym, aby to, co przez lata nam służyło, nie zmarnowało się - mówi Alicja Grochowiak, dyrektorka lubuskiego zakładu linii kolejowych
Grochowiak jednym tchem wymienia kolejne niebanalne propozycje wykorzystania torowisk. I tak Gubin chciałby przywrócić do łask nieużywaną linię i stary most kolejowy. Jest on bliżej nowej strefy przemysłowej i jego wykorzystaniem byliby zainteresowani inwestorzy. Gmina gotowa jest przejąć linię.
- Widać zresztą ożywienie w gospodarce, gdyż coraz częściej firmy sondują u nas jaka jest szansa doprowadzenia do nich bocznic - dodaje Grochowiak.
Trwają wyceny nieczynnej od lat linii łączącej Nową Sól ze Świętnem. To z kolei z myślą o wykorzystaniu turystycznym. Główną atrakcja byłby zabytkowy most w Stanach. Do tego planu zamierza przyłączyć się Kożuchów. Chociaż tutaj pojawił się jeszcze jeden pomysł - poprowadzenie po nasypie ścieżek rowerowych, które spięłyby z sobą gminy Wzgórz Dalkowskich.
Sporo na torach dzieje się także z inicjatywy euroregionu. Oto niemieccy partnerzy chętnie widzieliby połączenie Cottbus z Zieloną Górą oraz z Żaganiem i Nową Solą. W tej chwili dopracowywana jest koncepcja.
A co ze ścieżkami rowerowymi na nasypach? - Dziwię się dlaczego linią łączącą Stary Raduszec z Łęknicą nikt nie jest zainteresowany - dodaje Grochowiak. - Przepiękna trasa niedaleko granicy...
Burmistrz Łęknicy Jan Bieniarz nie kryje irytacji słysząc podobne opinie. Wraz z kolegami z Trzebiela, Lubska, Jasienia od czterech lat walczy o uzyskanie nasypu, którym pobiegłaby właśnie rowerowa ścieżka. Niedawno kolejny już raz był u nich przedstawiciel poznańskiej kolejowej dyrekcji. I ponownie usłyszeli, że już wkrótce. Może do końca przyszłego roku...
- Przecież to co się dzieje woła o pomstę do nieba - mówi burmistrz. - Już nie mówię nawet o torach, czy tłuczniu. Ale rozkopywany jest sam nasypy. Jeszcze trochę, a po linii kolejowej nie pozostanie nawet ślad. To samo dzieje się na przykład z naszym mostem kolejowym.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Może odżyją torowiska w Lubuskiem