Francja, Holandia, Belgia, Anglia, Niemcy i Włochy – to europejskie kraje, w których szczególnie uważać muszą kierowcy tirów. Wszystko za sprawą zaostrzenia przepisów dotyczących spędzania 45 godzinnego odpoczynku w kabinie tira. Karę otrzymać będzie można nie tylko w przypadku „złapania na gorącym uczynku”. Inspektorzy będą mogli skontrolować przerwy kierowców do 28 dni wstecz. A otrzymanie kary będzie wyjątkowo bolesne. Najwyższa może sięgać nawet 30 tysięcy euro.
- Jednym z pierwszych państw, które restrykcyjnie zaczęło stosować sankcje finansowe wobec firm przewozowych, jest Francja. Na mocy ustawy z 10 lipca 2014 roku, będącej jednocześnie ustawą do walki z nieuczciwą konkurencją społeczną, kontrolerzy mogli nakładać na przewoźników karę w wysokości 1000 - 1500 euro. Szybko została ona uznana za zbyt niską, gdyż przedsiębiorcy woleli zapłacić mandat i nie przestrzegać wyznaczonych zasad. Podwyższono więc kary do 30 000 euro lub wyrok pozbawienia wolności właściciela. Obecnie kontrolerzy wypisują mandaty w wysokości od 2000 do 4000 euro, a kierowcy nie ponoszą odpowiedzialności za spanie w kabinie – mówi Jakub Ordon, ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
Przewoźnicy mieli swoje sposoby na omijanie przepisów. Jednym z nich było na przykład „przerywanie odpoczynku” poprzez rejestrowanie tzw. innych prac, lub wykonywanie krótkich podjazdów na parkingach. Jeżeli, po sprawdzeniu danych z tachografu, okazywało się, że skrócony odpoczynek tygodniowy mógł być odbierany w danym czasie, nie wiązało się to z żadnym naruszeniem. Innym sposobem firm transportowych było również symulowanie odejścia od pojazdu np. do hotelu. Kierowcy wyjmowali karty cyfrowe z urządzeń rejestrujących, przerywając ciągłość zapisu danych. Po 45 godzinach, wprowadzając kartę do „tacho”, dokonywali oni wpisów manualnych tak, by potwierdzić w cyfrowej ewidencji odpoczynek poza pojazdem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowe kary za spanie w kabinie tira