XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Prezydent Janusz Żmurkiewicz o tunelu i przyszłości Świnoujścia

Mam dzisiaj ogromny problem, żeby zatrzymać moich dobrze wyedukowanych, doświadczonych i uczciwych ludzi, bo cały czas się obawiam, że jakiś inwestor zabierze mi naczelnika czy zastępcę, oferując trzykrotnie większe pieniądze niż w urzędzie - mówi prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz.
  • Janusz Żmurkiewicz jest prezydentem Świnoujścia od 2002 roku.
  • W rozpoczętej kadencji w mieście powstanie tunel łączący wyspy Wolin i Uznam.
  • Ten tunel jest dla nas jak tlen dla człowieka - mówi prezydent Świnoujścia.

W ubiegłym roku, jeśli Świnoujście pojawiało się w mediach, to za sprawą tunelu. Jak ważna to inwestycja dla miasta?

- Przypomnę, że dzisiaj mówimy o tunelu, ale długo dyskutowano o stałym połączeniu, bo brana była pod uwagę także budowa mostu; zastanawiano się, jaki to miałby być tunel, dyskusja trwała, a decyzje nie były podejmowane.

Rozstrzygnięcie nastąpiło tak naprawdę w 2007 roku, kiedy rząd podjął decyzję o wpisaniu naszej inwestycji na listę kluczowych programów operacyjnych. Znaleźliśmy się więc na liście największych inwestycji w Polsce, oczywiście jako ta najmniejsza z największych, ale byliśmy na liście.

To spowodowało, że otrzymaliśmy pierwsze pieniądze z zewnątrz na przygotowanie dokumentacji niezbędnej do podjęcia decyzji co i gdzie chcemy budować. Za 2 mln złotych opracowaliśmy studium techniczne, ekonomiczne i środowiskowe dla tej inwestycji i to studium wskazało po analizie wielu wariantów, w różnych lokalizacjach, że najlepsza będzie metoda tunelu budowanego metodą wiercenia. Niby już mieliśmy podstawy do działania, ale kolejne decyzje zapadły dopiero w 2014 roku, gdy otrzymaliśmy pieniądze od marszałka na opracowanie programu funkcjonalno-użytkowego dla tej inwestycji.

Tunel połączy dwie części miasta położone na wyspach Wolin i Uznam (fot. Pixabay)
Tunel połączy dwie części miasta położone na wyspach Wolin i Uznam (fot. Pixabay)

Mając już te dokumenty, w marcu 2016 roku złożyliśmy wniosek o dofinansowanie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Dostaliśmy dofinansowanie z środków Unii Europejskiej na poziomie 85 procent. 15 procent gmina wzięła na siebie.

Dlaczego? To przecież miała być inwestycja z listy krajowej.

- Często się spotykam z tym pytaniem. Wtedy po prostu była taka sytuacja, że gdybyśmy się nie zdecydowali wziąć na siebie tej części, to dofinansowania by nie było. To oczywiście nie była łatwa decyzja, bo te 15 procent to jest ponad 100 milionów, które gmina będzie musiała wydać na przestrzeni czterech lat.

Mało jest takich przypadków, że gminy współuczestniczą w finansowaniu tak dużych inwestycji, ale w naszym przypadku wyjścia nie było. Rada miasta to zaakceptowała, mamy ten wydatek już uwzględniony w wieloletniej prognozie finansowej i dzięki temu rozmawiamy o budowie.

Ostatecznie umowę na budowę tunelu podpisałem we wrześniu poprzedniego roku z konsorcjum trzech firm.

Nic już tej inwestycji nie zatrzyma?

- Wszystko toczy się zgodnie z planem. Konsorcjum ma od 17 września 2018 roku cztery lata na zaprojektowanie i wybudowanie tunelu. Wykonawcy już przygotowują niezbędne projekty, po to, by na przełomie lat 2019/2020 faktycznie rozpocząć realizację. Chcielibyśmy, aby pozwolenie na budowę zostało wydane do końca tego roku i wtedy można przygotowywać plac budowy, po to, by w marcu 2021 roku wiertło, które będzie drążyło tunel, mogło rozpocząć pracę. Oddanie zaplanowane jest na 17 września 2022 roku.

Tunel oczywiście sprawi, że będzie się do miasta łatwiej wjeżdżało i wyjeżdżało, ale co to tak naprawdę oznacza dla Świnoujścia?

- Tunel połączy dwie części miasta położone na wyspach Wolin i Uznam. Na tej drugiej mieszka 4/5 mieszkańców, na Wolinie mniejszość, ale tam zlokalizowane są w większości zakłady przemysłowe.

Dla nas ta przeprawa to jak dla człowieka tlen. My dzisiaj, mając dwie przeprawy promowe – na które rocznie wydajemy prawie 40 mln złotych – doszliśmy do ściany. Wydajemy ogromne pieniądze, a przecież te promy się starzeją, mają po 20-30 lat, ciągle są awarie, koszty utrzymania będą rosły. W sumie pływa sześć promów, a mimo to wszyscy utyskują na złą komunikację. A promów więcej już puścić nie można, co wynika ze względów bezpieczeństwa, po trzy na przeprawę to maksimum.

Usprawnienie przeprawy to dalszy rozwój miasta. My mamy plany zagospodarowania, wiemy, jak chcemy się rozwijać, ale musimy się odblokować. Dzisiaj wielu inwestorów waha się przed zainwestowaniem w Świnoujściu, bo nikt nie chce zainwestować 100 mln w budowę hotelu i potem mieć problemy i z inwestycją, i codzienną komunikacją.

Jest także inna kwestia: wszyscy narzekają, że Świnoujście jest bardzo drogim miastem, że ceny w sklepach są znacznie wyższe niż gdzie indziej. Jedną sprawą jest oczywiście graniczenie z Niemcami, którzy tu przyjeżdżają na zakupy, co podbija ceny, ale z drugiej wpływają na to koszty transportu. Wszystkie produkty muszą do miasta tymi promami dopłynąć, niby to się dla transportu nie przekłada na bezpośrednie koszty, ale wpływa na czas, a za niego się dzisiaj płaci.

Jestem przekonany, że po wybudowaniu tunelu te koszty w mieście się obniżą, mieszkańcom będzie się żyło łatwiej, a samo miasto będzie się mogło dalej rozwijać.

Jeśli o drożyźnie mowa, to cena metra mieszkania należy u was do najwyższych w Polsce.

- Tak. To jeden z problemów takich miast jak nasze, gdzie kupuje się mieszkania jako inwestycję. Dzisiaj metr mieszkania w strefie turystycznej potrafi kosztować 20-25 tysięcy za metr. Dla stałych mieszkańców Świnoujścia są to kwoty nie do zaakceptowania, co gorsza podbija to ceny mieszkań oddalonych od morza, kilometr w głąb lądu najtaniej za metr trzeba zapłacić 8-10 tysięcy złotych, a to i tak znacznie drożej niż w większości miast.  

To oczywiście duży problem i kłopot dla samorządu. Naszą rolą jest zapewnienie mieszkań komunalnych i robimy, co możemy. W tej chwili budujemy dwa budynki, w sumie ok. 100 mieszkań. Mieszkańcy tego oczekują i to robimy, tym bardziej że są teraz na to rządowe środki, trzeba to wykorzystywać.

Wracając do tunelu - czy pomoże chociaż częściowo rozwiązać i ten problem?

- Oczywiście, przy bezproblemowym dojeździe do miasta łatwiej będzie rozwijać znacznie tańsze budownictwo na wyspie Wolin i dojeżdżać nawet te 20 kilometrów – dzisiaj taka odległości to już żaden problem.

Co dzisiaj jeszcze jest problemem dla turystycznego miasta?

- Parkingi. W polskim prawie opłaty za parkowanie można pobierać od poniedziałku do piątku. W miejscowościach turystycznych to jest zupełnie nielogiczne i bezsensowne rozwiązanie. Czym to skutkuje? Nie tym, że miasto w weekend nie zarabia na parkingach, ale tym, że w weekend nie ma wolnego placu do zaparkowania samochodu. Dlaczego? Bo ci turyści, którzy przez cały tydzień parkują na płatnych miejscach hoteli czy pensjonatów, już w piątki wieczorem wystawiają swoje auta na ulice, żeby zaoszczędzić. W efekcie w sobotę czy niedzielę już od rana nie da się znaleźć wolnego miejsca.

Teraz wchodzi zmiana prawa zakładająca, że miasta powyżej 100 tysięcy mogą pobierać opłatę także w weekend, ale ja się pytam – podobnie jak Jacek Karnowski, prezydent Sopotu - czym się różnią nasze miasta od Słupska czy Koszalina? Ja w sezonie mam codziennie 100 tysięcy mieszkańców, bo 40 to są ci stali, a 60 to wypoczywający. Wystąpiłem do rządu w tej sprawie, poparł nasz postulat Związek Gmin i Miast Morskich. 

Dzisiaj cała Polska na problem z odpadami. Jak radzi sobie Świnoujście, szczególnie w sezonie, gdy, jak pan powiedział, więcej tu turystów niż mieszkańców? Wszyscy śmiecą, a nie wszyscy płacą podatki.

- Oczywiście koszty rosną wszędzie z wielu względów, na szczęście kilka lat temu udało mi się przekonać radnych, żeby ustalać opłatę za odpady nie od liczby mieszkańców czy wielkości lokalu, ale od ilości zużytej wody. To powoduje, że te wpływy za zagospodarowanie odpadów są w miarę realne, siłą rzeczy partycypują w nich także ci niezarejestrowani turyści.

Nie mogę też narzekać na współpracę z firmą Remondis, która dobrze wypełnia swoje zadania i powiem, że zachowuje się przyzwoicie, nie wykorzystując tego, że powoli staje się monopolistą. Swój wpływ na ograniczenie kosztów ma także to, że funkcjonujemy w związku gmin. Wspólne inwestycje i infrastruktura 21 gmin też pozwalają nam jakość przetrwać. Te trzy rzeczy w sumie sprawiają, że nie odczuwamy tego kryzysu w gospodarce odpadami tak boleśnie jak w wielu innych gminach.

Wiele małych gmin w Polsce musi sobie radzić z tym, że młodzi uciekają im do Warszawy, Krakowa, Poznania. W Świnoujściu uciekają do Niemiec?

- U nas to wygląda tak, że miejsca pracy są w Niemczech, bo tam zarobki są lepsze, a mieszkanie w Świnoujściu, bo koszty życia mimo wszystko są niższe. Problem jest tym większy, że ta odległość dzieląca nasze miasto od niemieckich to niespełna kilometr. Większość ludzi w miastach w Polsce ma dalej do pracy niż nasi mieszkańcy zatrudnieni w Niemczech.

To skutkuje tym, że w mieście brakuje nam rąk do pracy. Gdyby nie osoby, które przyjeżdżają do nas zza wschodniej granicy, to wiele hoteli, restauracji czy obiektów usługowych miałoby ogromny problem z funkcjonowaniem. Jakoś to dzisiaj działa, ale problem jednak jest ciągle nierozwiązany.

Pan w samorządzie jest „od zawsze”. Jak dzisiaj postrzega pan jego działania?

- Rzeczywiście całe życie pracowałem w samorządzie, poza krótkim okresem, gdy chciałem trochę lepiej zarobić i spróbowałem życia marynarza. Samorząd ma decydujący wpływ na rozwój miast, to dzisiaj brzmi jak oczywistość, ale jeszcze niedawno tak przecież nie było. Miasta rozwijają się dzięki pracy wielu zaangażowanych i wspaniałych ludzi, którzy robią swoje nawet wtedy, gdy obcina się im pobory. Decydująca jest świadomość, że bez dobrze działającego samorządu mieszkańcom każdego miasta – małego czy dużego – będzie się żyło ciężko.

Samorządowcy nie zawsze i nie przez wszystkich są jednak doceniani…

- Największy problem, jeśli chodzi o oceny, ma się zwykle z własnymi mieszkańcami, bo rzeczywiście potrafią być bardzo krytyczni, komentarze są często bardzo ostre. Moim zdaniem to jednak wygląda tak, że większość jest tzw. większością milczącą. Ci ludzie mają swoje zdanie, które wypowiadają podczas wyborów. Aktywni na co dzień są krytycy, ale choć są głośni, to jednak nieliczni. W końcu piąty raz wygrałem wybory. Naprawdę mamy wielu dobrze pracujących prezydentów czy burmistrzów, nie przez przypadek liczni moi koledzy mają za sobą po sześć i więcej kadencji.

Wracając do krytyki, to bardzo cenne są dla mnie oceny tych, którzy do naszego miasta przyjeżdżają. Takie rozmowy z ludźmi, którzy mówią – o znów się coś zmieniło, dziesięć lat tu nie byłem i nie mogę poznać miasta – są dla mnie bardzo budujące i ważne, bo to są oceny bezinteresowne i obiektywne. Dla takich słów, ale i dla wygranych wyborów, warto ciężko pracować, warto czasami obrywać za te nędzne pieniądze.

Widzę, że doskwiera panu to ograniczenie zarobków w samorządach.

- Tak. Bo mam dzisiaj ogromny problem, żeby zatrzymać moich dobrze wyedukowanych, doświadczonych i uczciwych ludzi. Cały czas się obawiam, że jakiś inwestor zabierze mi naczelnika czy zastępcę, oferując trzykrotnie większe pieniądze.

Co do tych zmniejszonych zarobków, to uważam, że to bardzo zła decyzja. I mówię to jako prezydent apolityczny, który popiera każdą władzę dobrze robiącą mojemu miastu. Nie będę krytykował władzy, która wspiera budowę naszego tunelu, no ale z drugiej strony jak są złe decyzje, to też o tym mówię. A ograniczenie zarobków czy zabronienie zasiadania prezydentom w radach nadzorczych spółek, które świadczą usługi na rzecz miast, to są złe rozwiązania. No ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Mogę zrezygnować albo działać w tych warunkach, jakie są.

Kończy się kolejna unijna perspektywa – jak pan widzi przyszłość samorządów bez tych pieniędzy z UE?

- Tych pieniędzy było naprawdę dużo i wiele za nie zrobiliśmy, ale powiedzmy sobie, że zbudowano też wiele rzeczy, które niekoniecznie są nam potrzebne. Jest grupa moich koleżanek i kolegów, którzy jak mają okazje do pozyskania funduszy, to biorą i budują, tylko pytanie, czy za jakiś czas będzie stać ich na utrzymanie tych inwestycji.

Dziwi mnie, jak małe czy średnie miasto buduje aquapark, bo mam świadomość, że po jego wybudowaniu co roku trzeba wyłożyć na jego utrzymanie milion czy dwa. Ja dlatego aquaparku nie zbudowałem, zbudował go prywatny inwestor, a mieszkańcy tam chodzą, mając ulgowe karty. Mówię to w tym kontekście, że staram się realizować te inwestycje, które właśnie wtedy, gdy skończą się unijne dopłaty, zapewnią nam wpływy do budżetu. Czyli wpłyną do naszej kasy podatki od inwestycji, także tych aquaparków, zbudowanych przez prywatnych inwestorów. Moją rolą jest pomóc, czyli przygotować uzbrojone tereny, zachęcać do budowy.

Nasz budżet to dzisiaj 600 mln, czyli tyle, ile w ponad stutysięcznym mieście. Ja 60 procent tego budżetu przeznaczam na inwestycje. Nie 30, tylko 60, bo właśnie mam świadomość, że te duże pieniądze się kiedyś skończą i muszę zapewnić sobie dochód na przyszłość. Jestem o nią spokojny, bo miasto się rozwija, za kilka lat wpływy z podatków będą na tym poziomie, że będziemy mogli się spokojnie utrzymać i zapewnić mieszkańcom to, czego potrzebują – żłobki, przedszkola, mieszkania czy ochronę zdrowia.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!