Ryanair, British Airways i easyJet mają poważny problem, na którego rozwiązanie nie mają wpływu

Ryanair, British Airways i easyJet mają poważny problem, na którego rozwiązanie nie mają wpływu
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Ryzyko „brudnego BREXIT-u”, bez całościowego, sensownego porozumienia jest coraz większe. Brak porozumienia co do wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych może oznaczać ogromne negatywne skutki, gospodarcze i społeczne. Dobrym przykładem "kary rozwodowej", jaką może przyjść zapłacić Brytyjczykom, jest rynek lotniczy, na którym Wielka Brytania jest największym graczem w Europie, ale z całą UE nie może się równać. Co stanie się, gdy wygasną wzajemne porozumienia dotyczące transportu lotniczego? Jak funkcjonować będzie British Airways, easyJet czy Ryanair?

  • Z chwilą BREXIT-u zasady unijne dotyczące transportu lotniczego przestaną dotyczyć Wielkiej Brytanii.
  • Trudno sobie nawet wyobrazić, jak ogromne będzie zamieszanie, gdy BA straci status linii unijnej.
  • Przewoźnik brytyjski - easyJet w pewnym stopniu zabezpieczył się przed skutkami BREXIT-u zakładając unijną spółkę w Wiedniu, która utrzyma unijne AOC oraz pełne, unijne prawa handlowe. Ale paradoksalnie problemem mogą okazać się dla niej operacje między UK i Unią.
  • Ryanair, aby utrzymać status linii unijnej, ogranicza prawa głosu akcjonariuszy spoza UE. Stara się też o brytyjskie AOC, podobnie, jak Wizz Air.

British Airways, dzięki IAG, jest jednym z trzech liderów europejskich i globalnych. Ale wszyscy mniejsi partnerzy – Iberia, Aer Lingus, Vueling i na 90 proc. „czekający w przedpokoju” Finnair są liniami unijnymi. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak ogromne będzie zamieszanie, gdy BA straci status linii unijnej. Nie będzie więc mieć go i IAG. Jak Grupa będzie w ogóle mogła funkcjonować?

Czytaj także: Brexit - Brytyjczycy szykują się na apokalipsę

Pierwszy, ogromnie ważny przykład. Umowa Joint Venture IAG – American Airlines. Dla BA i EI Północny Atlantyk ma absolutnie kluczowe znaczenie. Połączenia do Nowego Jorku zapewniają wprost gigantyczne zyski. A przecież JV dotyczy całej Europy. Nie ma szans, aby Unia zgodziła się na kontynuowanie pełnych i nieograniczonych praw handlowych pomiędzy krajami członkowskimi i USA/Kanadą dla linii nie-unijnych. Ogromna jest też presja czasu. Linie musiały sfinalizować prace nad rozkładami lotów na Zimę 2018/19 i mają już bardzo zaawansowane przygotowania do Lata 2019. A data BREXIT-u to dokładnie początek sezonu Lato 2019.

Czytaj także: Brexit może zachwiać polską branżą transportu drogowego

Wielka Brytania złożyła propozycję i całej Unii i poszczególnym jej członkom, aby kontynuowane były zasady dotychczasowe. Będzie nadal przyznawała liniom z krajów unijnych prawa do operacji do UK i oczekuje wzajemności. Tak naprawdę oznacza to, że chce zdjąć kwestie rynku lotniczego ze stołu negocjacyjnego i dogadać się z poszczególnymi krajami. Odpowiedź UE była bardzo chłodna.

Z chwilą BREXIT-u zasady unijne dotyczące transportu lotniczego przestaną dotyczyć Wielkiej Brytanii. AOC wydane przez UK przestaną być ważne w krajach unijnych. Linie brytyjskie stracą prawa handlowe na operacje do UE i vice versa.

Według informacji medialnych główny negocjator UE zwrócił uwagę swojemu brytyjskiemu partnerowi, że niewłaściwe było wystosowanie przez Wielka Brytanię listów do 27 krajów unijnych proponujących dogadanie się bilateralne.

Czytaj także: Twardy brexit groźny dla polskich firm transportowych

A jest jeszcze problem praktyczny. Gdy wygasną dotychczasowe zasady i ustalenia i nawet, gdy, co jest szalenie wątpliwe, UK dogada się, na przykład z niektórymi krajami unijnymi, to ilość pracy administracyjno-prawnej jest wprost gigantyczna. Może się okazać, po prostu, nie do przerobienia, w tak krótkim okresie czasu.

Przewoźnik brytyjski - easyJet w pewnym stopniu zabezpieczył się przed skutkami BREXIT-u zakładając unijną spółkę w Wiedniu, która utrzyma unijne AOC oraz pełne, unijne prawa handlowe. Ale paradoksalnie problemem mogą okazać się dla niej operacje między UK i Unią.

Ryanair, aby utrzymać status linii unijnej, ogranicza prawa głosu akcjonariuszy spoza UE. Stara się też o brytyjskie AOC, podobnie, jak Wizz Air. Dla wielu brytyjskich lotnisk operacje FR to właściwie sprawa życia lub śmierci. Jak wynika z analizy portalu annaaero przewoźnik zapewnia 100% połączeń, miedzy innymi, z Aberdeen i Glasgow/Prestwick, 82% z Manchesteru, 71% z Birmingham, 70% z Edynburga i 66% z Liverpool-u. Michael O`Leary wiedział co robi, gdy dwa lata temu namawiał Brytyjczyków, aby głosowali przeciwko BREXIT-owi. Ale kto słuchał Irlandczyka?

Linie radzą sobie jak mogą, ale dla brytyjskiego giganta – British Airways nie ma chyba innego rozwiązania niż umowa UK – UE wprowadzającą maksymalnie liberalne zasady w pełni otwartego nieba pomiędzy Unia i Wielką Brytania i to „plus”, czyli obejmujące, choćby w pewnym, ważnym zakresie, linie spoza tego obszaru, czyli partnerów z umów JV – American Airlines i JAL. Czy w ogóle jest na to szansa?

Rynek połączeń do/z UK jest zdecydowanie najważniejszy dla Polski. W ubiegłym roku było to prawie 7,9 mln pasażerów – udział 27,7%, wzrost o 1,3ppct. Drugi, niemiecki, to już tylko 13%. A kolejne cztery mają, łącznie nieco ponad 22%!! Każde polskie lotnisko międzynarodowe, nawet najmniejsze, ma połączenie z Londynem. Z aglomeracji warszawskiej, z WAW i WMI, w lecie 2019 powinno być łącznie, dziennie 16-18 połączeń: do LHR (6), LTN i STN (FR i W6 4+4 lub 3+4), GTW (1 – U2) i LCY (LO -2). Ewentualnym głównym przegranym będzie tani i ultra-tani ruch: pracowniczo-rodzinno-turystyczny. Biznesowy sobie poradzi, nawet przy bardzo ograniczonej siatce połączeń. A na przykład turystyczny z UK ma już ogromne znaczenie dla dużej części sektora usługowego w wielu miastach Polski, z Krakowem na czele.

Chyba jest już coraz bardziej oczywiste, że ogromnych i do tego niemożliwych do przewidzenia perturbacji w transporcie lotniczym EU-UK, i nie tylko, uda się uniknąć tylko wtedy, gdy BREXIT będzie odłożony lub wręcz odwołany. Ale znowu, na to pierwsze Unia, na 99%, nie zgodzi się. Przyczyny – patrz powyżej. A to drugie? Chyba nawet najlepszy polski jasnowidz, nie zna odpowiedzi.

Na pewno elity brytyjskie, na czele z rządem i rządząca partią musieliby przyznać się nie do porażki polityczne, ale wręcz klęski. I to historycznej. Słabiutką pociechą byłoby to, że zmiana następuje po ewentualnym, odmiennym wyniku drugiego referendum.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (3)

Do artykułu: Ryanair, British Airways i easyJet mają poważny problem, na którego rozwiązanie nie mają wpływu

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!