- Teraz chcemy być przyjemniejsi i przekonać część pasażerów do dania nam „drugiej szansy”. A przy okazji oczywiście odebrać część pasażerów innym przewoźnikom, zwiększyć udział w rynku. Ale chcemy także wykreować nowy popyt - mówi Michael O’Leary, prezes, dyrektor generalny Ryanair w rozmowie z Elżbietą Wiszniewską z PRTL.pl.
- Bardzo chcemy otworzyć rejsy długodystansowe, ale aż do roku 2020 cała produkcja samolotów dalekiego zasięgu jest już rozdysponowana i sprzedana. Trzeba czekać 6 lat. Spodziewam się, że wkrótce będzie spadek popytu na maszyny dalekiego zasięgu i wtedy będziemy mogli je kupić tanio.
A dlaczego nie zainteresuje się Pan tymi 10 egzemplarzami pierwszych Dreamlinerów, które są do wzięcia od zaraz?
- Po pierwsze, te stare egzemplarze nie wzbudzają mojego zaufania pod względem technicznym, po drugie, potrzebuję 30-40 egzemplarzy, aby rozpocząć rejsy transatlantyckie. W przeciwnym przypadku to nie będzie odpowiednia skala przedsięwzięcia.
Czy interesują Pana tylko połączenia z Ameryką Płn. czy także z Dalekim Wschodem?
- Tylko z Ameryką Północną, dlatego że Europa ma z USA i Kanadą umowy „open skies”, natomiast w przypadku Azji potrzeba byłoby najpierw zliberalizować transport lotniczy pomiędzy Europą i krajami azjatyckimi. Do USA możemy latać z każdego punktu w Europie, a jakbyśmy chcieli latać do Tajlandii, to moglibyśmy to robić jako przewoźnik irlandzki tylko z Irlandii, a to jest za mały rynek.
Takie ograniczenia formalne nie pozwalają nam otwierać np. z Modlina połączeń do Rosji, Ukrainy itp.
Ryanair zaczął latać i zakładać swoje bazy nie tylko w drugorzędnych, tanich portach, ale także w głównych portach stolic europejskich jak Fiumicino w Rzymie czy Bruksela Zaventem. Czy będzie Pan otwierał kolejne bazy w głównych portach Europy? I czy utrzyma Pan jednocześnie operacje do drugorzędnych portów koło tych samych miast?
- Zdecydowanie będziemy latać na kolejne główne lotniska. W przeciągu 5 lat przy otwieraniu nowych baz chcemy otwierać je w 50% przypadków na głównych lotniskach. Utrzymamy równolegle operacje do tanich portów. I np. nie zrezygnujemy z Ciampino, bo chociaż klientela włoska preferuje Fiumicino, szczególnie w operacjach domestic (i tam latają przewoźnicy włoscy), to tańszy port zachowany zostanie dla ruchu międzynarodowego z/do innych państw europejskich. Jest wiele już miast, gdzie obsługujemy 2 lub nawet 3 lotniska: Rzym 2, Bruksela 2, Londyn 3...
Czy będziecie latać do tych głównych portów z Modlina?
Tak, już od lata 2015 operować będziemy na główne lotnisko w Atenach, Lizbonie, Madrycie i Glasgow.
A co z rejsami na Fiumicino i Zaventem?
- Latamy już z Modlina na Ciampino i do Charleroi, ale myślimy także o połączeniu Modlina z głównymi portami Rzymu i Brukseli.
Czy będzie Pan otwierał nowe bazy w Polsce? I czy może Pan wskazać które?
- Będę otwierał, ale nie mogę jeszcze powiedzieć, które, bo trwa teraz silna rywalizacja między portami. Jeszcze nie zdecydowaliśmy.
Czy operacje do głównych i drogich portów w Europie nie podwyższą kosztów Ryanaira i czy to nie przełoży się na droższe bilety?
- Koszty trochę podskoczyły, ale uzyskujemy zniżki także od głównych portów za otwieranie nowych tras i ponieważ ciągle mamy więcej operacji do tanich portów, to nasze koszty są stale znacznie niższe niż u naszych konkurentów.
Ryanair zaproponował ostatnio sporo udogodnień dla pasażerów np. możliwość wyboru miejsca, drugi bezpłatny bagaż kabinowy, poprawiliście stronę internetową, wprowadziliście dobrą aplikację mobilną itd. - czy to nie oznacza, że zmieniacie trochę model biznesowy i stajecie się mniej przewoźnikiem niskokosztowym a bardziej hybrydowym?
- Nie sadzę. Stajemy się coraz więksi z roku na rok, jesteśmy przewoźnikiem nr 1 na wielu rynkach, m.in. w Polsce i nadszedł czas, aby dać pasażerom też dobrą obsługę. Pasażerowie chcą niskich cen biletów, ale też przyjemnego doświadczenia związanego z podróżą lotniczą. I te zmiany, które ostatnio wprowadziliśmy wcale nie zwiększyły naszych kosztów. Nadal będziemy najtańsi, ale też mili i uprzejmi.
Czy te wszystkie zmiany produktowe i poprawa jakości obsługi były konieczną reakcją na niezadowolenie klientów z Waszych usług, czy chodzi raczej o odebranie klienteli konkurencji?
- Jesteśmy bardzo tani i czasami z tego wynikała obsługa „bez ceregieli” a nawet szorstka. Bywało to np. skutkiem pośpiechu związanego z krótkim 20 - 25minutowym czasem nawrotu samolotu w porcie. Teraz chcemy być przyjemniejsi i przekonać część pasażerów do dania nam „drugiej szansy”. A przy okazji oczywiście odebrać części pasażerów innym przewoźnikom, zwiększyć udział w rynku. Ale chcemy także wykreować nowy popyt.
Pomówmy więc o konkurentach na rynku polskim? Jacy są najpoważniejsi?
- W Polsce LOT, Lufthansa, Air France i British Airways. Ale w ciągu najbliższych 5 lat będzie to LH, BA i AF. W tym roku tutaj chcemy przewieźć 7 mln pasażerów a za 5 lat dojść do 15 mln, aby uzyskać taki wynik generowanie nowego ruchu już nie wystarczy, będziemy więc musieli jakąś część ruchu odebrać naszym konkurentom.
Jak Ryanair finansuje zakup nowych samolotów (zamówionych 180 egz. B737-800 i 200 egz. B373MAX)?
- Połowę pożyczamy z euroobligacji a resztę z pieniędzy zarobionych na działalności operacyjnej.
Dlaczego nie otwieracie więcej połączeń domestic w Polsce?
- To właśnie robimy, zwiększając do 2 dziennie operacje Warszawa - Gdańsk i Warszawa - Wrocław począwszy od tej zimy. Jeśli ten rozwój wydaje się powolny, to dlatego, że dopiero 23 października br. otwieramy bazę w Modlinie, a to opóźnienie było skutkiem poprzednich problemów z brakiem ILS na tym lotnisku (Modlin uzyskał ILS II kat. dopiero w kwietniu br. - p. EW). Będzie teraz więcej operacji krajowych, 2-3 nowe trasy w najbliższych kilku miesiącach, ale na razie nie zdradzę jakie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ryanair liczy na "drugą szansę" u pasażerów