Resort rozwoju regionalnego skrócił listę projektów kluczowych. Samorządowcy krytykują tę decyzję - zdaniem niektórych ma ona podtekst polityczny.
Dla beneficjentów obecność na liście jest kwestią priorytetową, pozwala bowiem uniknąć starania się o unijną pomoc w konkursach. Nic dziwnego, że samorządy czy inne instytucje, które wypadły z listy, czują się rozgoryczone.
- Właśnie się o tym dowiedziałem. Ciśnienie sięga zenitu, przecież to nie ja ucierpię, tylko mieszkańcy - mówi "Rzeczpospolitej" burmistrz gminy Włoszczowa Bartłomiej Dorywalski. Włoszczowa miała już podpisaną umowę wstępną na budowę sieci kanalizacyjnej i wodociągowej oraz modernizację oczyszczalni. Liczyła na prawie 40 mln zł dotacji.
Minister Bieńkowska dla rozczarowanych ma tylko jedną radę. - Obecność na liście wbrew pozorom nie dawała gwarancji, że ktoś uzyska dotację. A te projekty, który wykreśliliśmy, mogą teraz startować w konkursach - podkreśla.
- W konkursie? Pewnie będę do tego zmuszony. Ale nie sądzę, by udało się go wygrać - zauważa burmistrz Dorywalski. I dodaje, że zapewne cała sprawa ma podtekst polityczny. - Nie chodzi tylko o Włoszczowę, ale o całe województwo świętokrzyskie - mówi.
Choć Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zarzeka się, że uzasadnienie cięć było wyłącznie merytoryczne, od polityki nie da się uciec. Zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje środowiskowe, których ubyło najwięcej (zostało 48 z prawie 400). „Korekta poprzedniej listy okazała się niezbędna m.in. z uwagi na stosowanie preferencji dla niektórych regionów - np. na 21 zawartych tzw. umów wstępnych 15 dotyczyło województwa świętokrzyskiego” - czytamy w piątkowym komunikacie resortu środowiska. Pada w nim też zarzut "umieszczania na liście projektów na polecenie osób zajmujących kierownicze stanowiska w poprzednim rządzie".
- Za to na 48 projektów, które teraz zostały uznane za kluczowe, jedna czwarta dotyczy woj. śląskiego (skąd pochodzi minister Bieńkowska), a jeśli weźmiemy pod uwagę ich wartość, to nawet jedna trzecia - odgryza się Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego w rządzie PiS.
- Tu nie ma żadnego podtekstu. Na liście zostawiliśmy tylko te projekty, które są duże, spełniają surowe wymagania dotyczące ochrony środowiska, oraz te, których wcześniej nie udało się zrealizować z unijną pomocą - wyjaśnia Janusz Mikuła, wiceminister rozwoju regionalnego. Poza inwestycjami środowiskowymi najbardziej ucierpiały projekty turystyczne (wycięto wszystkie). Lista projektów informatycznych skróciła się o 33 pozycje, a związanych z energetyką - o dziesięć. Projekty transportowe pozostały prawie bez zmian.
- Listę projektów kluczowych będziemy co miesiąc weryfikować. Mogą się więc tam znaleźć nowe przedsięwzięcia, a te już obecne - wypaść ze względu na niespełnienie warunków - podkreśla minister Bieńkowska. Pierwsza weryfikacja już w lipcu.
Inwestycje, które wypadły z wykazu projektów strategicznych dla rozwoju kraju, będą musiały brać udział w konkursach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Samorządy wściekłe na PO