Ekspansja firm uberopodobnych i kolejne protesty taksówkarzy? Taki scenariusz rysuje się po tym, jak Sejm przegłosował "Lex Uber", czyli zmianę przepisów dotyczących taksówek i przewoźników działających w oparciu o aplikacje mobilne.
- "Lex Uber" spowodował, że od przyszłego roku firmy takie Uber czy Bolt będą legalną konkurencją dla taksówek.
- Firmy przewoźników przyglądają się ewentualnym skutkom nowej ustawy.
- Taksówkarze zapowiadają kolejne protesty.
Nowe przepisy uprościły licencje taksówkarskie, pozwoliły też - ku niezadowoleniu licencjonowanych taksówkarzy - działać kierowcom pracującym za pośrednictwem popularnych aplikacji telefonicznych. “Lex Uber” ma - według rządu - m.in. wyrównać warunki konkurencji pomiędzy branżą taksówkarską i innymi przewoźnikami typu Uber.
Uber "przygląda się skutkom"
Nowe regulacje mają sprzyjać – przynajmniej według rządu - uczciwej konkurencji wśród przewoźników. Ich celem miało być również zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom oraz skuteczniejsza kontrola prawidłowości wykonywania działalności gospodarczej przez pośredników, a także kontrola podmiotów z nimi współpracujących.
Czy pasażerowie Ubera będą teraz ubezpieczeni, bo firma opłaci obowiązkową polisę? Uber wydaje się dość ostrożny w tej kwestii.
- Zapewnienie bezpieczeństwa kierowcom, pasażerom i dostawcom pozostaje niezmiennie priorytetem Ubera – odpowiada Paweł Sobczak z biura prasowego D*fusion Communication, reprezentującego firmę Uber. - W 2018 roku pracowaliśmy nad rozwojem naszych produktów, zwiększając ich innowacyjność, a także przejrzystość naszych usług. Wdrożenie nowych funkcji bezpieczeństwa w naszej aplikacji było kolejnym krokiem Ubera na drodze do ciągłego zapewnienia wszystkim użytkownikom najwyższego poziomu bezpieczeństwa – dodaje. Dopytywany o szczegóły, nie chce udzielić szczegółowych odpowiedzi. – Firma przygląda się potencjalnym skutkom ustawy – mówi.
Wydaje się, że firma może mieć powody do zadowolenia, bowiem jeszcze w 2016 roku, nie tylko w Polsce, pojawiały się pomysły, by kierowcy Ubera musieli spełniać dokładnie takie same warunki jak licencjonowani taksówkarze, co spowodowało zawieszenie działalności na Węgrzech.
Osobną walkę z Uberem prowadziły samorządy. Urząd Miasta Krakowa pod koniec sierpnia 2016 przeprowadził blisko 70 kontroli kierowców Ubera i skierował wnioski do sądów o ukaranie za brak licencji, a w niektórych przypadkach również za brak zgłoszeń do ewidencji działalności gospodarczej.
Łódzcy urzędnicy również postanowili wesprzeć lokalnych taksówkarzy, którzy protestują przeciwko przewozom firmy Uber Polska. Magistrat w porozumieniu z taksówkarzami przygotował projekt uchwały ws. nowego oznakowania łódzkich taksówek.
W październiku 2016 r. część specjalistów ogłosiła "koniec Ubera" w Polsce. Zwłaszcza że przy opracowywaniu projektu nowelizacji dotyczącej nowej ustawy o przewozach brali udział przedstawiciele środowiska taksówkarskiego, ale nie Ubera.
A jednak Uber przetrzymał i samorządy, i protesty taksówkarzy. Do tego wprowadza do swojej oferty nowe usługi. Na przykład na terenie Warszawy usługę przejazdową premium Uber Black, w ramach której w wyższej cenie (minimalnie 30 zł) oferowane są przejazdy ekskluzywnymi samochodami z dobrze ocenianymi kierowcami. Czy tak zachowuje się firma, która chce zwijać interes?
Taksówkarze zapowiadają dalszą walkę
Od przyszłego roku firmy takie Uber czy Bolt będą legalną konkurencją dla taksówek. Po wielu latach funkcjonowania szarej strefy, niejasnej sytuacji prawnej pośredników przewozowych aplikacje przewozowe będą w pełni legalne. Czy to zadowoli taksówkarzy?
Niekoniecznie. - Rząd nie obiecywał nam niczego związanego z ustawą. Minister Adamczyk obiecał nam jedynie, że na komisji dialogu będziemy siedzieć do czasu, aż się dogadamy. I tej obietnicy rząd nie dotrzymał - mówi nam Jarosław Iglikowski, szef Związku Zawodowego Taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz”. - Ponadto rząd obiecał powołanie specjalnego zespołu, który zajmie się egzekucją prawa i tego zespołu do tej pory nie ma. Od tej obietnicy minęły już trzy tygodnie - podkreśla związkowiec. Iglikowski przyznaje jednak, że od tego czasu jest jednak dużo więcej kontroli na drogach.
Taksówkarze są sfrustrowani, ale nie składają broni. - Protesty wcale się nie skończyły. Jeśli jednak chodzi o tę konkretną ustawę, to już niewiele zrobimy, bo wiadomo, że prezydent ją podpisze, a senat nie zagłosuje przecież przeciw PiS, więc nie widzę szans na jej zmianę – podkreśla Iglikowski. Związkowiec dodaje, że we wrześniu taksówkarze ponownie ruszają do walki o poprawę zapisów.
Taksówkarze protestują, Uber jeździ dalej
To opozycja, która zarzucała ministerstwu zbyt długie "tolerowanie chaosu" na rynku przewozów, zarzucała również partii rządzącej zbyt długie tempo procedowania ustawy. Jednak minister Adamczyk podkreślał, że nie będzie możliwe skrócenie wejścia w życie ustawy, chociażby dlatego, że resort cyfryzacji musi przygotować odpowiednie rozporządzenie dotyczące aplikacji, a ono z kolei musi mieć akceptację resortu finansów, bo docelowo aplikacja ma zastąpić m.in. kasę fiskalną.
- Na nasze szczęście vacatio legis (czyli okres między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie) trwa do stycznia 2020 roku, mamy więc czas, by do pewnych zmian niektórych polityków przekonać – mówi szef Warszawskiego Taksówkarza.
Dodaje, że obecnie taksówkarze próbują się dogadać z innymi grupami społecznymi. – Jeśli we wrześniu wznowimy protesty, to z nimi – mówi szef związkowców.
Choć Uber tak naprawdę niewiele dostał od rządu (trzy miesiące na zdobycie uproszczonej licencji, by dalej jeździć po ulicach), to można odnieść wrażenie, że taksówkarzom dano do zrozumienia, że rządzący nie liczą się z ich zdaniem. Po wakacjach czekają nas więc najprawdopodobniej: protesty taksówkarzy w dzień i nocny powrót Uberem do domu.
KOMENTARZE (9)
Do artykułu: Skutki "Lex Uber". Koniec protestów czy Ubera?