Na węgierskiej kolei drugi dzień z rzędu panuje kompletny chaos z powodu bezterminowego strajku kolejarzy na tle płacowym - informują we wtorek węgierskie media
Rzecznik Węgierskich Kolei Państwowych (MAV) Imre Kavalecz powiedział rozgłośni InfoRadio, że podobnie jak w poniedziałek większość pociągów nie wyjedzie we wtorek w trasę. Później poinformowano, że MAV zwrócił się do stołecznego sądu pracy w związku ze złamaniem - jego zdaniem - przez strajkujących m.in. kodeksu pracy i ustawy o strajkach.
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Kolei (VDSZSZ) Istvan Gasko oznajmił, że jest zupełnie nieprzewidywalne, skąd, o której i dokąd będą jeździć te nieliczne składy, które zostaną podstawione.
Według rozgłośni InfoRadio, we wtorek rano kursowały w Budapeszcie pociągi tylko z jednego stołecznego dworca - Deli (Południowego). Dwa pozostałe duże dworce - Keleti i Nyugati (Wschodni i Zachodni) - nie wysyłały pociągów w trasę.
W poniedziałek po południu nie przyniosły rezultatów rozmowy między MAV i VDSZSZ. Jak powiedziała rzeczniczka MAV Anita Balogh- Fazekas, VDSZSZ nadal żąda podniesienia płac o 10 proc. ponad już zapowiedzianą podwyżkę w wysokości 6,9 proc. z wyrównaniem od lipca ubiegłego roku.
Związkowcy żądają także wypłacenia wszystkim pracownikom jednorazowo 250 tys. forintów (1433 dolary) z tytułu dochodów z prywatyzacji spółki towarowej MAV Cargo. Wcześniej związki zgodziły się na jej sprzedaż pod warunkiem, że pracownicy skorzystają na tym finansowo.
Minister gospodarki i transportu Csaba Kakosy nazwał strajk kolejarzy politycznym szantażem, określając ich żądania jako nieuzasadnione i nierealne. Także były szef resortu Janos Koka podkreślił, że wszyscy pracownicy transportu towarowego otrzymali po prywatyzacji MAV Cargo po 700 tys. forintów (4012 dolarów).
Bezterminowy strajk kolejarzy rozpoczął się w piątek, ale został zawieszony na czas weekendowych rozmów. W poniedziałek protest wznowiono.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Strajk węgierskich kolejarzy