Sosnowiecki magistrat kupi strażnikom miejskim quady. Dzięki nim funkcjonariusze dojadą w miejsca, w których wcześniej nie bywali.
A takich miejsc jest w mieście całkiem sporo: Maczki, Ostrowy Górnicze, Niwka, okolice ulicy Mikołajczyka, Balatonu. Tam, gdzie nie wjedzie żaden radiowóz, ludzie kradną węgiel ze stojących pociągów, rozbierają stalowe konstrukcje, wywożą śmieci na dzikie wysypiska.
W magistracie rozważano rozmaite rozwiązania problemu. Strażnicy na piechotę są zbyt wolni, bo zgłoszeń coraz więcej, na rowerach będzie im jeszcze trudniej niż samochodami, a terenowe auta są drogie. - Kiedyś dostaliśmy na próbę skutery, ale też się nie sprawdziły, bo hałasują i nadają się do jazdy w centrum miasta albo po parkach - tłumaczy komendant. W Bytomiu strażnicy jeżdżą konno i co chwilę wybucha awantura o to, co zwierzęta zostawiają po sobie w mieście.
W końcu sosnowieccy urzędnicy wpadli na pomysł: strażnicy dostaną quady.
- Są tańsze niż samochód terenowy, mniejsze, więc wszędzie wjadą, mniej palą - wylicza zalety Krupa.
Jest szansa, że quady trafią do strażników jeszcze w tym roku. Na początek najprawdopodobniej dwa - zadaszone, żeby funkcjonariusze mogli wyjechać na patrol w każdych warunkach. Jeden quad ma kosztować mniej niż 20 tys. zł. Jeśli pomysł się sprawdzi, urzędnicy pomyślą o kolejnych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Strażnicy miejscy dostaną quady