Pociągiem na EURO 2012 bez odprawy na granicy z Ukrainą, a potem po normalnym torze do Lwowa? Projektem interesuje się EBOR.
- Od granicy z Polską w kierunku Lwowa biegnie 40 km zwykłego toru, zbudowanego jeszcze przed II wojną światową - mówi informator "PB".
Pierwotnie zakładano, że wystarczy wymienić tory wraz z podsypką i podkładami. Teraz wiadomo, że trzeba rozebrać cały nasyp, po którym biegną. To tylko część pracy. Pomysł jest taki, żeby linię pociągnąć w kierunku Lwowa, gdzie na potrzeby połączenia z Polską zostałby zbudowany drugi, nowy dworzec kolejowy - napisał "PB".
- Obowiązywałyby na nim takie same zasady, jak na lotnisku. Na dworcu znajdowałby się urząd celny, by podróżni z Ukrainy mogli przejść odprawę tuż przed wejściem do pociągu, a nie na granicy - wyjaśnia rozmówca dziennika.
Pomysł budowy linii do Lwowa był już konsultowany z wiceministrem transportu w rządzie poprzedniej koalicji. - Otrzymałem informację, że inwestycją zainteresowany jest prywatny kapitał, zdaje się amerykańskiego pochodzenia. Odniosłem się do pomysłu życzliwie i wstępnie zapewniłem o poparciu resortu. Sprawa nie miała jednak dalszego ciągu - mówi Mirosław Chaberek, były wiceminister odpowiedzialny za kolejnictwo.
Rozmówcy "Pulsu Biznesu" tłumaczą, że stało się tak z powodu wyborów w Polsce i na Ukrainie. Warto było zaczekać. Zmiana ekipy rządzącej, przynajmniej za wschodnią granicą, może wyjść planowanej inwestycji na dobre, bo poprzednia obsada resortu kolejnictwa w Kijowie niechętnie zapatrywała się na ten pomysł.
Projekt wciąż znajduje się w fazie luźnych konsultacji, chociaż nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Trafił m.in. na biurko Kazimierza Marcinkiewicza, dyrektora w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. - Inwestycja zapowiada się interesująco. Linia kolejowa mogłaby odegrać ważną rolę w usprawnieniu ruchu pasażerskiego i towarowego - mówi Kazimierz Marcinkiewicz.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Szansa na normalny tor na Ukrainę