To już nie zabawki, a konkretna, przyszłościowa branża

To już nie zabawki, a konkretna, przyszłościowa branża
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Drony są obecne na polskim niebie już od dłuższego czasu. Ich liczba systematycznie rośnie, a od kiedy powstały odpowiednie przepisy, drony przestały być zabawkami do robienia zdjęć – zaczęły być wykorzystywane profesjonalnie, np. do pomiarów geodezyjnych czy kontrolowania zanieczyszczenia powietrza. Gama zastosowań bezzałogowców powiększa się z każdym dniem.

  • Od początku lutego w życie weszły nowe przepisy, które regulują latanie dronami poza zasięgiem wzroku operatora. To pionierskie rozwiązanie zarówno w Europie, jak i na świecie. - Mamy być może najlepsze na świecie przepisy - mówił prezes Polskiej Izby Systemów Bezzałogowych.
  • Branża dronowa w obecnym ekosystemie ma dość ograniczone możliwości rozwoju. U-Space umożliwi rozwój dronów latających autonomicznie - dopiero wówczas te loty będą miały jakikolwiek sens gospodarczy.
  • Istotnym elementem rozwoju branży dronowej jest potencjalny klient. Wśród tych zdiagnozowanych klientów, którzy dronami mogą, a nawet powinni się zainteresować, są samorządy.
  • Nad rozwojem rynku bezzałogowców debatowali uczestnicy sesji "Drony – obiecująca branża", która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

– Drony tak naprawdę są obecne na polskim niebie odkąd mamy odpowiednie przepisy, to jest od 2013 roku. Ich liczba systematycznie rośnie – mówił Maciej Włodarczyk, kierownik działu zarządzania operacjami bezzałogowych statków powietrznych w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP).

Rewolucyjne na tle świata i Europy przepisy

– Od początku lutego, kiedy w życie weszły nowe przepisy, mamy już za sobą pewną epokę – mianowicie epokę latania w zasięgu wzroku operatora – podkreślił Maciej Włodarczyk.

Chodzi o zaktualizowane Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 20 grudnia 2018 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie wyłączenia zastosowania niektórych przepisów ustawy – Prawo lotnicze do niektórych rodzajów statków powietrznych oraz określenia warunków i wymagań dotyczących używania tych statków, które zawiera całkiem nowy Załącznik 6b, określający zasady lotów dronów poza zasięgiem wzroku operatora (BVLOS).

- To są przepisy, które umożliwiają latanie do wysokości 120 m dronami do 25 kg. Te przepisy są dosyć rewolucyjne na tle Europy i świata – umożliwiają wiele usług – zaznaczył Maciej Włodarczyk. – Zaledwie od początku lutego jest już 21 podmiotów dopuszczonych do latania poza zasięgiem wzroku. Są to głównie loty szkoleniowe, czyli dalej jest zapotrzebowanie na tego typu szkolenia.
Ponad loty szkoleniowe PAŻP wydał 7 dopuszczeń do lotów specjalistycznych, gdzie chodzi już o konkretne usługi. Wydano cztery dopuszczenia do lotów automatycznych – bez bezpośredniego udziału operatora, ale z możliwością przejęcia kontroli nad lotem. Jest też jedno dopuszczenie do lotów operacyjnych – czyli lotów realizowanych na potrzeby służb zapewniających bezpieczeństwo publiczne.

– Osobiście jestem trochę zdziwiony taką ilością zgłoszeń lotów szkoleniowych, gdyż byłem przekonany, że pojawi się więcej dopuszczeń do lotów specjalistycznych, usługowych – stwierdził Maciej Włodarczyk. – Być może branża szkoleniowa, która w przepisach jest na bieżąco, czekała na nowe regulacje, wie jakie procedury należy przejść, żeby zostać dopuszczonym do tych lotów.

– To, z czym musimy sobie jakoś poradzić, to fakt, że technologia wyprzedza tempo zmian legislacyjnych. Polska stara się nadążać za rozwojem technologii i w dużej mierze nam się to udaje – powiedział Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - Rozporządzenie w zakresie lotów bezzałogowców poza zasięgiem wzroku jest jednym z pierwszych w Europie. Jeśli chodzi o tworzenie prawa w tym zakresie, jesteśmy traktowani jako jeden z liderów.

U-Space – automat do zarządzania automatami

- W przypadku dronów trzeba będzie zastosować najnowsze technologie teleinformatyczne. Związane jest to z tym, że nie da się manualnie kontrolować ich ruchu – podkreślił Piotr Samson. – System może okazać się tak duży, z tak dużą liczbą jednostek, że człowiek nie będzie w stanie tego skontrolować. Dlatego trzeba wypracować systemy w pełni autonomiczne, możliwe do zastosowania w autonomicznym ruchu powietrznym. To jest przyszłość.
– Branża dronowa w obecnym ekosystemie ma dość ograniczone możliwości rozwoju. U-Space umożliwi rozwój dronów latających autonomicznie – dopiero wówczas te loty będą miały jakikolwiek sens gospodarczy – powiedziała Małgorzata Darowska, pełnomocnik ministra infrastruktury ds. bezzałogowych statków powietrznych i programu Centralnoeuropejski Demonstrator Dronów (CEDD). – Drony będą masowo używane dopiero wtedy, gdy będą autonomiczne. Drony obsługiwane przez człowieka – poza zastosowaniami wojskowymi – są tylko problemem i kosztem.

Ale czym właściwie jest U-Space? Pojęcie to pojawiło się po raz pierwszy w 2016 roku, w Warszawie, podczas konferencji współorganizowanej przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Zostało wówczas ogłoszone, że kraje Unii Europejskiej będą pracować nad kompleksowym uregulowaniem ruchu bezzałogowców w Unii Europejskiej. Tak właśnie powstała inicjatywa U-Space.

W skrócie, U-Space to są funkcje ATM-u (ATM - Air Traffic Management system), które pozwalają na automatyczne zarządzanie przestrzenią powietrzną.
– U-Space to przede wszystkim środowisko teleinformatyczne, które będzie umożliwiało integrację dronów w przestrzeni powietrznej. Jest to nowy element Internetu Rzeczy, operujący w przestrzeni powietrznej, w zautomatyzowanym środowisku – wyjaśniała Małgorzata Darowska. - W lutym tego roku wydaliśmy Białą Księgę Bezzałogowych Statków powietrznych, gdzie określiliśmy, jak wygląda wizja rozwoju U-Space.

Zobacz Białą Księgę Bezzałogowych Statków Powietrznych

Samorządy – klient idealny

Istotnym elementem rozwoju branży dronowej jest potencjalny klient. Wśród tych zdiagnozowanych klientów, którzy dronami mogą, a nawet powinni się zainteresować, są samorządy.

– Zawsze jest tak, że jak się rozwija jakaś nowa branża, nowa technologia, to wtedy powstają pytania, czy warto w to wejść, czy ta technologia się na tyle rozwinie, że inwestycja się zwróci i czy stopa zwrotu będzie do zaakceptowania – tłumaczył Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.

– Metropolia była zaproszona do współpracy z Ministerstwem Infrastruktury, Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii, Polskim Funduszem Rozwoju, Urzędem Lotnictwa Cywilnego oraz PAŻP-em w ramach programu CEDD. Celem tej współpracy miał być rozwój branży bezzałogowców, wypracowanie pewnych standardów kontroli lotów dronów w przestrzeni miejskiej – wspominał Kazimierz Karolczak. - Nie mieliśmy żadnych wątpliwości. Odpowiedź brzmiała „Tak! Bardzo nas to interesuje”.
– Drony to już nie są zabawki do robienia zdjęć z powietrza, do dokumentacji imprez. Coraz częściej są profesjonalnie wykorzystywane do pomiarów geodezyjnych, do pomiarów przy inwestycjach infrastrukturalnych czy do badania jakości powietrza. Ta gama zastosowań powiększa się z każdym dniem – stwierdził Kazimierz Karolczak.

– Branża ma przed sobą wielką przyszłość. Ale żeby mogła się rozwinąć, trzeba te początkowe inwestycje wykonać. Trzeba zainwestować w stworzenie odpowiednich regulacji, w stworzenie odpowiedniego systemu kontroli lotów tych dronów – dodał przewodniczący śląskiej metropolii.

Komu to się opłaca?

Czy takie zaangażowanie w nowe technologie się opłaca? Gdzie tu zarobek dla samorządów? – Już sam fakt uczestnictwa w programie CEDD jest dobrą formą promocji metropolii. W tej chwili rozmawiając z naszymi partnerami, porównujemy się do takich aglomeracji jak Londyn, Genewa itp. – wskazał Kazimierz Karolczak. – Nie mielibyśmy najmniejszych szans na taką promocję, gdybyśmy nie byli w programie.

Okazało się, że ekwiwalent reklamowy jest dość znaczny i sam udział w programie generuje spory zwrot z tej inwestycji.

– Po drugie, szansa na to, żeby być liderem w jakiejś branży, daje dobry punkt wyjścia, aby to przełożyć na następne obszary – wykorzystanie śląskich uczelni, śląskich naukowców, stworzenie lepszych warunków, niż inne aglomeracje dla start-upów, dla ludzi chcących rozwijać te technologie, stworzenie dodatkowych programów wsparcia – wyliczał Kazimierz Karolczak.

– Mam nadzieję, że dzięki udziałowi w CEDD bardzo szybko będziemy mogli mówić, iż u nas działa najlepszy w Europie, albo i na świecie, system do zarządzania ruchem dronów. Że inwestorzy z całego świata będą przyjeżdżać i patrzeć, że tu to działa, że tu warto inwestować, że tu są partnerzy, którzy rozumieją tę branżę – mówił przewodniczący Karolczak.

Rynek trudny, ale obiecujący

Jak faktycznie teraz wygląda rynek dronów? – Obrazują go dwie liczby: 46 mln zł i 660 ogłoszeń – powiedział Włodzimierz Hrymniak, dyrektor Departamentu Programów Sektorowych Polskiego Funduszu Rozwoju.

- 660 ogłoszeń w Biuletynie Informacji Publicznej. To liczba ogłoszeń od 2015 roku, czyli w ciągu 4,5 roku. To ani dużo, ani mało. Pytanie, co się pod tym kryje – kontynuował Włodzimierz Hrymniak. - Tu przechodzimy do tych 46 milionów zł. Przez 4,5 roku taka kwota się przewinęła w kontekście tych ogłoszeń. To, jak się okazuje, nie jest tak dużo.
– Rynek dronowy w Polsce jest bardzo zróżnicowany w zależności od segmentu – inaczej jest w przypadku dystrybutorów, a inaczej w przypadku producentów sprzętu – stwierdził Dariusz Werschner, prezes Polskiej Izby Systemów Bezzałogowych. – Jeśli chodzi o dystrybutorów, to mają oni się świetnie. Oferta jaką posiadają rośnie, wręcz puchnie z roku na rok. W tej ofercie dominuje trzech chińskich producentów.

– Jeśli chodzi o polskich producentów dronów, to w zasadzie branża jest obecna na rynku od ok. 5-10 lat. Sporo firm upadło, pozostały tylko te najbardziej doświadczone – powiedział Dariusz Werschner. - Sporo producentów radzi sobie nieźle, ale tylko dlatego, że zaczęło sprzedawać za granicą. Mamy kilka polskich firm, których portfolio może robić duże wrażenie. Latają np. w Meksyku, śledząc przemytników, monitorują drogi na Malcie (to jedno z największych zleceń polskich za granicą), próbują z powodzeniem sprzedawać w Afryce, w Australii. Mamy też bardzo duże zainteresowanie z krajów arabskich.
– W Polsce sprzedawać drony jest bardzo trudno. Wiele firm „wykrwawiło się” na tym, że chciało sprzedać swoje konstrukcje do polskich instytucji czy też państwowych firm – podkreślał Dariusz Werschner. – Jest jednak jeszcze kilka podmiotów na polskim rynku, które trzymają się nieźle.

– Bardzo się cieszę, że otwieramy polskie niebo dla dronów. Mamy być może najlepsze na świecie, a na pewno najlepsze w Europie przepisy. Wykonano w tym zakresie kawał dobrej roboty – podsumował prezes Polskiej Izby Systemów Bezzałogowych.

- Trochę trudno mi się zgodzić z takim czarnowidztwem, jeśli chodzi o polski rynek dronowy – powiedział Krzysztof Śmierciak, prezes zarządu UAVS Poland. – Firma, którą reprezentuję, oficjalnie swoją działalność rozpoczęła w 2010 roku, ale początki sięgają roku 2007. Ostatni okres był dla firmy bardzo udany. Weszliśmy w posiadanie kolejnego start-upu – Aero Login. To spółka technologiczna, która wytwarza całą rodzinę bezzałogowców i to w technologiach kompozytowych, w tej chwili najnowocześniejszych na rynku.

- Dla mnie rynek polski jest bardzo ciekawy, daje bardzo duże możliwości rozwoju. W zeszłym roku kilka bardzo dobrych kontraktów udało nam się na polskim rynku z powodzeniem zamknąć – kontynuował Krzysztof Śmierciak. - W tym roku przygotowujemy kilka nowych produktów, które obecnie są badane pod kątem czystości patentowej.
PFR ma specjalny program skierowany do branży dronowej. – Program „Żwirko i Wigura” jest tzw. programem flagowym, pod którym kryje się szereg działań zmierzających do animacji rynku dronów. Ten program jest dzisiaj zarządzany przez Ministerstwo Infrastruktury, które jest tu głównym graczem – podkreślił Włodzimierz Hrymniak. – Polski Fundusz Rozwoju stara się patrzeć na tę część końcową – jak dzięki dostępnym narzędziom pomóc w tym, aby technologia, która powstaje, wchodziła na rynek.

Trzeba znaleźć „receptę” na zamówienia publiczne

– Nie ukrywam, że bardzo liczymy na współpracę z Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią i Centralnoeuropejskim Demonstratorem Dronów, która będzie dla nas dużym polem doświadczalnym, jeśli chodzi o testowanie chociażby transportu krwi – zapowiedział prezes UAVS Poland. – Polski rynek był dla firmy dobry, a wygląda na to, że będzie jeszcze lepszy w perspektywie następnych lat.

- Mnie napawa optymizmem coraz większe zaangażowanie, coraz większy poziom ekspercki i kooperacja między podmiotami – podkreśliła Małgorzata Darowska. – Uważam, że branża jest w bardzo dobrej kondycji i ma dobre warunki do dalszego rozwoju.

– Są samorządy takie, które lubią eksperymentować i od początku do końca wymyślać własne drogi. Sporo jest też takich instytucji, które być może by skorzystały z nowych rozwiązań, ale nie bardzo wiedzą, jak to zamówić, jak przejść te wszystkie procedury w zamówieniach publicznych – stwierdził Kazimierz Karolczak. - To jest pewna zmora, która każdego w samorządzie „dusi”, więc czasami zamawiający wolą się profilaktycznie powstrzymywać.

Jego zdaniem smog, zanieczyszczenie powietrza i możliwość efektywniejszej walki z tymi zjawiskami, to jest to, co może przeważyć na decyzjach o eksperymentowaniu z nowymi technologiami.

- Kiedy Instytut Górnictwa czy prywatne firmy zaproponowały, że dzięki dronom będzie można zmierzyć jakość tego smogu, będzie można namierzyć, kto na danym obszarze spala coś, co nigdy do pieca nie powinno trafić, wówczas te najodważniejsze samorządy skorzystały z tej propozycji – przypomniał Kazimierz Karolczak. – Jednak na 41 samorządów aglomeracji z tej usługi skorzystały tylko trzy – te, które miały największy problem i były zdeterminowane, by znaleźć nowe rozwiązania.

– Powodem tak małego zainteresowania były dylematy, które mają samorządy, wydając pieniądze. Muszą wydawać je efektywnie, w sposób rzetelny, prawidłowy - taki, który nie powoduje żadnych zarzutów – wyjaśniał Kazimierz Karolczak. – Problem zniknie w sytuacji, w której samorządy będą miały przygotowane „w pigułce” informacje, jak to zrobić, jak opisać tę usługę, jak ją zamówić, jaki jest standard. Kiedy zrealizują wszystko według tej „recepty”, to nie będą mieli problemu z izbą obrachunkową, nikt im nie zarzuci, że pieniądze zostały zmarnowane.


×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: To już nie zabawki, a konkretna, przyszłościowa branża

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!