Uber odzyskał licencję na działalność w Londynie, jednym z najważniejszych miast, w których jest obecny, ale tylko na okres 15 miesięcy. Firma ma w tym czasie udowodnić władzom stolicy Wielkiej Brytanii, że wprowadziła zmiany w swojej działalności, określanej przez Londyn jako zbyt agresywna - podała agencja Associated Press.
Przyznana przez londyński sąd licencja jest krótsza od tej, którą chciał uzyskać Uber. Według AP, firma żywiła nadzieję, że zezwolenie na działalność w Londynie zostanie przedłużone o pięć lat. Skrócenie tego okresu, zdaniem agencji, wskazuje na to, że firma będzie uważnie obserwowana przez władze miasta oraz zarząd transportu miejskiego w Londynie (Transport for London, TfL), a także rozliczana z wprowadzanych zmian w kulturze biznesowej, mających na celu przystosowanie się do wymogów stawianych przez londyńskie władze.
We wrześniu ubiegłego roku TfL odebrał Uberowi licencję na działalność w Londynie. Powodem były m.in. problemy firmy z informowaniem o sprawach kryminalnych z udziałem współpracujących z Uberem kierowców, a także rzekome wykorzystanie technologii po to, by unikać nadzoru ze strony brytyjskich organów ścigania.
Według analityków rynkowych, Uber potrzebuje działalności w Londynie, by utrzymać się na powierzchni. Firma wycofała się z rynków w Rosji, Chinach, niektórych krajach Azji Południowo-Wschodniej, najprawdopodobniej wycofa się również z Indii po to, aby zahamować straty finansowe na rynkach, gdzie i tak nie jest w stanie wygrać z konkurencją - oceniają. Zdaniem związanego z Warwick Business School Johna Colleya, właśnie dlatego prezes Ubera Dara Khosrowshahi tak zabiega o możliwość prowadzenia działalności w Londynie. - Jeśli przegra, inne miasta w Wielkiej Brytanii mogą poczuć się na tyle pewnie, by usunąć Ubera ze swoich ulic - zauważa Colley.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Uber walczy o swoje być albo nie być. Londyn polem bitwy