Przekop Mierzei Wiślanej: Wielka rządowa inwestycja kontra Krynica Morska

  • Piotr Toborek
  • Opublikowano: 15 października 2018 - 06:05 | Zaktualizowano: 15 października 2018 - 08:21
Większość samorządów z gmin położonych nad Zalewem Wiślanym cieszy się na zapowiedzianą budowę kanału otwierającego nową drogę wodną na Bałtyk. Protestuje tylko Krynica Morska. Dlaczego?
  • 16 października ma nastąpić wbicie pierwszej łopaty na budowie.
  • Przeciwni są ekolodzy, władze województwa pomorskiego i miasto Krynica Morska, które boi się, że przekop ogołoci jego piękne plaże z piasku.
  • Pozostałe samorządy znad Zalewu liczą na korzyści z inwestycji.

Na Mierzei Wiślanej pomiędzy Skowronkami a Przebrnem (gmina Sztutowo) rozpoczęły się wstępne pomiary pod budowę kanału żeglugowego Nowy Świat. To element prac przygotowawczych związanych z inwestycją, dzięki której skróci się droga wodna z Zalewu Wiślanego na Zatokę Gdańską.

O przekopie Mierzei mówi się od lat. Przygotowywało się do niego już kilka rządów, a obecny wpisał go w swój program. Teraz ma rozpocząć jego realizację.

Niespodzianka się wydała

- Jestem przekonany, że pierwsza łopata na budowie przekopu Mierzei Wiślanej zostanie wbita w trakcie tej kampanii wyborczej - oznajmił niedawno prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Dodał, że inwestycja jest ważna ekonomicznie, ale jest także demonstracją polskiej suwerenności.

- Czasy, kiedy Rosjanie dyktowali nam, co my możemy, a czego nie możemy na naszym terytorium się skończyły - stwierdził lider Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński odparł także zarzuty, że przekop Mierzei Wiślanej jest szkodliwy ekologicznie. Jego zdaniem dużo bardziej nieekologiczne są gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, a jednak są realizowane.

Minister Marek Gróbarczyk dodał z kolei, że w związku z przekopem Mierzei przygotowywana jest niespodzianka. - 16 października przekonacie się państwo, co to będzie - mówił minister do dziennikarzy.

Tajemnicy nie udało się jednak dochować i wiadomo, że 16 października ma nastąpić wbicie pierwszej łopaty na budowie.

- Jeszcze nie wiem, kto to zrobi, ale ktoś z członków rządu tę łopatę wbije, bo wszystkie formalności w zasadzie są załatwione - podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Radiu Olsztyn.

Spór o przekop

Do tego, że polityczne spory dotykają w Polsce sprawy pozornie niepolityczne, zdążyliśmy się przyzwyczaić. Nie inaczej jest w przypadku przekopu Mierzei Wiślanej. Linie podziału przebiegają tu w wielu miejscach i odnoszą się do różnych aspektów inwestycji.

Strona rządowa podkreśla przede wszystkim geopolityczny charakter przedsięwzięcia, przekop ma uniezależnić Polskę od rosyjskiej zgody na żeglugę po Zalewie Wiślanym. Polityczna racja stanu - w ocenie rządu PiS - spycha na dalszy plan inne aspekty inwestycji.

Dzisiaj chcąc wypłynąć z Elbląga, konieczny jest tranzyt przez terytorium Rosji. Przekop Mierzei Wiślanej ma rozwiązać ten problem i wzmocnić pozycję Polski na Bałtyku.

Władze centralne mówią także o korzyściach ekonomicznych przy zwiększeniu przeładunków portu Elbląg do 3,5 mln ton. Ekonomicznie przedsięwzięcie miałoby się zwrócić do 2045 r.

Przekop liczyć będzie ok. 1300 m długości i 5 m głębokości. Ma umożliwić wpływanie do portu w Elblągu jednostek o zanurzeniu do 4 m, długości 100 m i szerokości 20 m. Koszt inwestycji jest szacowany na ok. 880 mln zł. Roczne utrzymanie kanału miałby kosztować 4-6 mln zł i byłyby to głównie koszty pogłębień.

Wizualizacja kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną (fot. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej)
Wizualizacja kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną (fot. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej)

Całość ma składać się z kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, portu postojowego kanału dla statków, toru wodnego przez Zalew Wiślany, który połączy kanał przez Mierzeję Wiślaną z portem w Elblągu i miejsca postoju dla statków na kotwicy (tzw. kotwicowiska) na Zalewie Wiślanym.

Nie brakuje jednak i przeciwników budowy. Są wśród nich ekolodzy: - W mojej ocenie ta inwestycja ma głównie uzasadnienie ideologiczne - mówiła Magdalena Figura z Greenpeace Polska dla OKO.press.

Przekonuje, że w zgodnej opinii znacznej części ekspertów port w Elblągu nie będzie miał nigdy międzynarodowego znaczenia. Tymczasem w Polsce mamy już porty, które mają potencjał rozwojowy. To porty Szczecin-Świnoujście oraz porty w Trójmieście.

Problemem  jest także to, że inwestycja ma być realizowana na obszarach chronionych Natura 2000 (Zalew Wiślany i Mierzeja Wiślana), a także na obszarze Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana.

Polski Klub Ekologiczny przygotował stanowisko podpisane przez wszystkie liczące się organizacje ekologiczne, z którego wynika, że inwestycja przyniesie różne negatywne skutki dla środowiska, jak choćby zniszczenie chronionych siedlisk Natura 2000 na plażach i wydmach, pogorszenie jakości wód Zalewu Wiślanego, likwidacja stanowisk chronionych gatunków roślin, grzybów i zwierząt, zniszczenie siedlisk ptaków dla których wyznaczono Natura 2000, likwidacja roślinności wodnej i szuwarowej w obszarze budowy toru wodnego i kotwicowiska na Zalewie Wiślanym.

Podzielone samorządy

Samorządy są w ocenie przekopu podzielone. Większość jest za,  ale stanowczo przeciwna jest Krynica Morska i zarząd województwa pomorskiego.

- Dla Elbląga jest to ogromna szansa na rozwój gospodarczy, turystyczny, ale i obronny, bo jest to także sfera obronności, gdzie państwo musi mieć zabezpieczone miejsca strategiczne, właśnie na Zalewie na morzu Bałtyckim - mówił Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu w TVP Info.

Za przekopem jest większość nadzalewowych gmin: - Marzymy o tym, żeby uruchomić połączenie promowe z Krynicą Morską, które dodatkowo zwiększyłoby atrakcyjność Tolkmicka - mówi Andrzej Lemanowicz, burmistrz Tolkmicka.

Burmistrz Krynicy, Krzysztof Swat spytany, dlaczego jest przeciwny budowie mówi:

- Mieszkańcy Krynicy w zdecydowanej większości utrzymują się z turystyki, a turystyka to plaże. Mamy obawy, że wybudowanie falochronów, które będą ochraniały wejście do kanału, spowoduje przerwanie naturalnego odkładania piasku wzdłuż Mierzei Wiślanej. Taki scenariusz przewidują naukowcy.

Burmistrz dodaje, że są już podobne przypadki. We Władysławowie po wybudowaniu falochronów port morski musi regulować plażę dowożąc piasek.

- Jeśli u nas nastąpi to samo, to nikt na piasku nie dowiezie i plaże znikną. Co wtedy z Krynicą? - pyta burmistrz.

Krzysztof Swat mówi także o argumentach ekonomicznych, zauważa, że Elbląg nie jest ośrodkiem przemysłowym i nie ma tam „czego wywozić i nie ma też po co wywozić towarów”. Wylicza, że Elbląg ma połączenia drogowe w kierunku Gdańska i dalej w kierunku Olsztyna i Malborka. Podobnie jest z połączeniami kolejowymi.

- Port ma działać z ten sposób, że duże kontenerowce będą wpływały do portu gdańskiego, tam towary będą przeładowywane na jednostki do stu metrów długości, które mogłyby wpłynąć do Elbląga. Przecież to jest nieekonomiczne, czy port gdański będzie w ogóle zainteresowany takimi małymi przeładunkami - pyta Krzysztof Swat.  

Zwraca także uwagę, że za chwilę będzie oddana droga S7, którą z portu w Gdańsku do Elbląga będzie można dojechać w pół godziny, a gdański port ma też własną bocznicę kolejową i połączenie z całą Polską i Europą.

- Poza tym, co to za port, który jest nie do użytku przez 3-4 miesiące w roku - pyta także burmistrz Krynicy.

Bo, jak tłumaczy, Zalew jest płytki i łatwo zamarza. Lodołamaczy się nie użyje, bo to nie rzeka i kra nie ma gdzie spłynąć. Więc w okresie zimowym dostęp do portu w Elblągu może być utrudniony lub wręcz niemożliwy.

Obietnice wyborcze

Zdaniem Swata, temat przekopu powraca od lat przed każdymi wyborami czy to samorządowymi, czy parlamentarnymi, wtedy walcząc o głosy składa się obietnice i mówi się o zyskach z inwestycji. Ale w jego opinii  te potencjalne zyski będą niewspółmiernie małe w porównaniu do kosztów utrzymania toru wodnego i przekopu. Burmistrz tłumaczy także dlaczego w Elblągu są „za” przekopem.

- Padają obietnice nowych miejsc pracy, zysków i Elbląg na pewno w jakiś sposób zarobi. Ale ile to będzie kosztować? Mówi się, że ta inwestycja ma kosztować ok. 800 mln złotych, ale taką kwotę podaje się od lat, a dzisiaj przy gwałtownym wzroście kosztów spokojnie można mówić o kwocie przekraczającej 2 mld złotych.

Jego zdaniem, gdyby tylko część tych pieniędzy trafiła do samorządów wokół Zalewu, to wykorzystały by ją znacznie lepiej.

Przeciw budowie wystąpił także stanowczo zarząd województwa pomorskiego, który negatywnie ocenił raport środowiskowy przekopu Mierzei Wiślanej. Zdaniem marszałka Mieczysława Struka, dokument zawiera „wachlarz błędów, których nie sposób zignorować”.

Marszałek uznał „Raport oddziaływania na środowisko” za „niepełny, nie w pełni rzetelny i niedający podstaw do podjęcia decyzji o uruchomieniu realizacji przekopu".

Stanowisko ZWP zostało przesłane do RDOŚ w Olsztynie. Otrzymają go także Urząd Morski w Gdyni i RDOŚ w Gdańsku oraz ministerstwa: Inwestycji i Rozwoju oraz Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Jak tłumaczą w pomorskim urzędzie marszałkowskim, raport przygotowany przez Urząd Morski w Gdyni, potwierdza, że przekop przez mierzeję może znacząco negatywnie wpływać na co najmniej obszar Natura 2000 Zalew Wiślany. Dlatego też, zgodnie z prawem, istnieje obowiązek wykazania nadrzędnego interesu publicznego oraz braku rozwiązań alternatywnych. Rzetelnych informacji na ten temat w raporcie jednak brak.

- Nasze stanowisko zawiera kilkadziesiąt uwag do konsultowanego przez RDOŚ w Olsztynie dokumentu. Ponieważ składamy je w trybie konsultacji społecznych, RDOŚ ma obowiązek odniesienia się do wniesionych uwag w uzasadnieniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji - mówi marszałek Mieczysław Struk.

- Nasze uwagi mają charakter merytoryczny, liczymy więc na równie merytoryczne odpowiedzi, zamiast ogólnikowych stwierdzeń, albo kolejnych sugestii, że w sprawie przekopu popieramy politykę obcych państw - podsumowuje Struk.

Odnosząc się do negatywnej opinii sejmiku województwa pomorskiego w sprawie przekopu Jarosław Kaczyński zauważył jednak:

- Większość, która obecnie jest w sejmiku na Pomorzu Wschodnim, jest w ogóle bardzo nieprzychylnie nastawiona do naszych rządów, cokolwiek byśmy zrobili.

Opinia sejmiku straciła także na znaczeniu po przyjęciu przez Sejm specustawy w sprawie budowy kanału. Ta zakłada bowiem, że decyzje z rąk samorządowych przejdą do Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Straci tylko Krynica

Spytany o to dlaczego inne gminy nie protestują burmistrz Krynicy tłumaczy:

- Bo jeśli scenariusz się potwierdzi, to straci tylko i wyłącznie Krynica Morska, co wynika z naszego położenia. Inne samorządy niczym nie ryzykują, Elbląg, Tolkmicko, Braniewo czy Sztutowo stracić nic nie stracą, najwyżej mogę trochę mniej czy więcej zyskać. Dlatego nie protestują.

- To nie będą jednak takie korzyści, o jakich się mówi propagandowo, a już na pewno nie takie, by warto było wydawać miliardy - ocenia.

Burmistrza nie przekonuje także rządowa narracja o uniezależnieniu się od rosyjskiego wpływu na ruch statków po Zalewie.

- Ja na temat polityki międzynarodowej wypowiadał się nie będę, bo jestem tylko burmistrzem i myślę o naszej lokalnej społeczności, a nie polityce państwa polskiego, bo od tego są inni. Moim zdaniem to jest jednak szukanie argumentów na siłę. Jak Unia Europejska jest przeciwna, to robimy specustawę i mówimy, że to „akwen ważny dla bezpieczeństwa narodowego”.

Zdaniem Swata nie trzeba jednak być wielkim fachowcem, by stwierdzić, jakie znaczenie „strategiczne” może mieć akwen o głębokości 2 metrów.

- Przecież nie będą tu pływały wielkie statki morskie, łodzie podwodne, okręty wojenne!. To jest argument wręcz śmiechu warty i wyszukany tylko po to, by potwierdzić zasadność tej budowy - uważa.

Mimo że, dosłownie za kilka dni inwestycja ma ruszyć, w Krynicy nie poddają się w walce o swoje racje: - To wbicie łopaty to taka wyborcza szopka, jak otwieranie niedokończonych autostrad. Na pewno inwestycja nie ruszy w tym roku. Może pod koniec następnego - przekonuje Swat.

Rzeczywiście, choć Jarosław Kaczyński mówił o skompletowaniu dokumentów, to do tego jeszcze daleko.

Nie ma jeszcze gotowego raportu oddziaływania inwestycji na środowisko.

Gdy ten powstanie, przyjdzie czas na wydanie decyzji środowiskowej, dopiero potem będzie można składać wniosek o wydanie pozwolenia wodno-prawnego, które pozwoli ubiegać się o pozwolenie na budowę.

- To już minie kilka miesięcy, a potem samo postępowanie przetargowe może trwać około roku czasu, bo to nie jest budowa za 10-20 mln, tylko warta miliardy. Nie mówię już o tym, co będzie jak jakiś oferent się odwoła. Jeśli więc wbicie tej łopaty - ale takie prawdziwe - nastąpi pod koniec 2019, to będzie bardzo dobry termin - komentuje Krzysztof Swat.

Samorządowiec spytany o to, co udało się mu uzyskać przez swoje protesty mówi:

- Chyba półtora roku temu było u nas posiedzenie wyjazdowe Komisji Gospodarki Morskiej, z mediami, z ministrem Markiem Gróbarczykiem. Ja prosiłem wówczas pana ministra o spotkanie, żebyśmy mogli porozmawiać o naszych obawach, zyskać jakieś deklaracje, że jeśli, nie daj Boże, coś by się źle działo, to mieszkańcy Krynicy nie zostaną pozostawieni sami sobie. Pan minister przed mediami obiecał, że w przeciągu miesiąca - dwóch zorganizuje takie spotkanie, od tamtego czasu ani  jednego telefonu, ani jednego pisma - cisza.

Krynica liczy zaledwie 1,7 tys. mieszkańców, a to  około tysiąc wyborców. Zdaniem Swata to o wiele za mało, by ktoś zwracał uwagę na ich protesty.

Włodarz Krynicy rzeczywiście jest w swoim sprzeciwie dość osamotniony. Może liczyć tylko na wsparcie ze strony marszałka województwa, bo choćby Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni, twierdzi podobnie jak samorządowcy z Elbląga, Braniewa i Tolkmicka.

- Podoba mi się strategiczna decyzja o przekopie Mierzei Wiślanej. Moim zdaniem, jako Polaka, obywatela tego kraju, to kuriozum, że Rosjanie od kilkudziesięciu lat łamią umowy międzynarodowe, zawłaszczając przesmyk przez Mierzeję Wiślaną. Takie przesmyki na całym świecie, zgodnie z prawem międzynarodowym, są bez żadnych ograniczeń dostępne dla żeglugi. Skoro Rosjanie nam tę możliwość blokują, to nie ma innego wyjścia, musimy zrobić przekop przez Mierzeję, odblokowując przy okazji port w Elblągu.

Narkowicz dodaje, że rozumie obawy mieszkańców, bo na Półwyspie Helskim przeżywa podobne rozterki przy tego rodzaju projektach, ale uważa, że to, co proponują władze, budowa dwóch kładek, które zapewnią dojazd do Krynicy, podniesie atrakcyjność miejscowości, która przeciwko przekopowi protestuje.

-  Wczasowiczów wręcz przybędzie - ocenia.

Krzysztof Swat nie daje się jednak przekonać. Często występuje w programach telewizyjnych czy radiowych, gdzie dyskutuje się o budowie. - Zwykle zapraszani są sami zwolennicy przekopu i ja jako jedyny, który jest przeciwko. Mamy tam spontaniczne wypowiedzi publiczności, ale sam widziałem jak ci „spontanicznie” się wypowiadający są przed programem przygotowywani, pudrowani przez makijażystki. To takie szopki, żeby pokazać, jaki jest entuzjazm wokół budowy kanału - mówi burmistrz.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!