Zamieszanie wokół zakupu autobusów przez Kielce. 55 pojazdów nie trafi do MPK, nie wiadomo też, kto będzie obsługiwał nowe linie. - Dla nas to sensacyjna wiadomość - mówi szef związkowców w spółce.
Projekt, który poza zakupem autobusów zakłada m.in. budowę parkingu przesiadkowego i nowych pętli autobusowych, jest już na liście indykatywnej programu "Rozwój Polski Wschodniej na lata 2007-2013".
Autobusy mają dotrzeć do Kielc w latach 2010-2012. Już wiadomo, że nie trafią bezpośrednio do MPK ani spółki pracowniczej Kieleckie Autobusy, która powstała po ubiegłorocznym strajku i ma przejąć MPK.
- To wykluczone, bo zgodnie z przepisami unijnymi byłoby to traktowane jako zakazana przepisami pomoc publiczna. Trzeba by wtedy zwrócić dotację z UE - tłumaczy Marian Sosnowski, dyrektor ZTM-u. Autobusy będą więc własnością miasta i ZTM będzie musiało ogłosić przetarg na ich dzierżawę.
- Będzie mogła do niego przystąpić każda firma, również MPK i KA. Wybierzemy najlepszą ofertę - podkreśla Sosnowski. Jego zdaniem firmy z Kielc mają największą szansę. - Mają już bazę i ludzi. Inni muszą przyjść z zewnątrz, a to dodatkowe koszty. Ale nie można wykluczyć, że pojawi się np. ktoś z Bydgoszczy - przyznaje Sosnowski.
Przetarg jest konieczny jeszcze z jednego powodu. MPK ma podpisany kontrakt na obsługę 10 mln kilometrów rocznie. Ten limit można zwiększyć bez przetargu tylko o 10 procent. - A tu chodzi o nowe 2 mln kilometrów. Zgodnie z przepisami musimy więc ogłosić przetarg - tłumaczy Sosnowski.
Może zatem dojść do sytuacji, że 2 mln kilometrów nie będą obsługiwane ani przez MPK, ani KA, ale przez inną firmę, która wygra przetarg.
- Jestem bardzo zaskoczony, że ZTM chce ogłaszać przetarg na obsługę dodatkowych linii. To dla nas sensacyjna wiadomość. Przecież po strajku obiecano, że MPK będzie jedynym przewoźnikiem na kieleckim rynku - mówi Bogdan Latosiński, przewodniczący "Solidarności" w MPK.
- Nie chcę zaogniać sytuacji, bo już teraz trudno rozmawia się z miastem. Spodziewałem się przetargu na dzierżawę autobusów, ale nie obsługę linii. Chyba ktoś nas chce wykołować - mówi Latosiński.
Rzeczywiście pierwszy punkt porozumienia, które podpisano 30 sierpnia na zakończenie strajku, brzmi: "Od 1 września 2007 roku MPK w Kielcach wznowi komunikację lokalną i będzie jedynym przewoźnikiem na tym rynku". - Dla mnie wpuszczenie kogoś innego nawet na te 2 mln kilometrów to złamanie porozumienia - mówi Latosiński.
- MPK ma podpisany kontrakt i na pewno go będzie realizowało. Ale nie możemy go zwiększyć aż o 2 mln kilometrów. Przetarg jest konieczny i niewykluczone, że wygra go MPK - twierdzi Sosnowski.
Podobnego zdania jest prezydent Kielc Wojciech Lubawski, którego zapytaliśmy, czy nie obawia się kolejnego konfliktu ze związkowcami z MPK. - Mam obowiązek stosować wszelkie procedury zgodnie z prawem. Największą szansę na wygranie przetargu ma lokalny przewoźnik i nie wiem, co by musiało nastąpić, by przegrał. Jego atuty to mniejsze koszty, wynikające z posiadania bazy, lokalnej siły roboczej etc. - odpowiedział Lubawski za pośrednictwem rzecznika.
- Wybieramy się na najbliższą sesję rady miasta, żeby porozmawiać o prywatyzacji, która teraz się przeciąga. Na pewno porozmawiamy i o przetargu na nowe linie, bo to dla nas zaskoczenie - zapowiada Latosiński.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wielkie zamieszanie wokół komunikacji w Kielcach