Sześć kursów dziennie, nowoczesny szynobus, przejazd w godzinę. Od 14 grudnia tak ma wyglądać wznowione połączenie kolejowe.
- Trzymam kciuki, żeby się powiodło - mówi Robert Wyszyński z Brzegu, założyciel Opolskiego Komitetu Obrony Kolei. - Naprawdę będę się cieszył dopiero, kiedy zobaczę pociąg na szynach. A potem, jeśli będą jeździć nim pasażerowie. Najlepiej byłoby, gdyby Urząd Marszałkowski ogłosił przetarg na linie obsługiwane przez pociągi spalinowe, w którym mogliby wziąć udział prywatni przewoźnicy.
- Też liczę na wznowienie połączenia - mówi Dominik Trynkler z Nysy, który dojeżdża na uczelnię do Wrocławia. - Szynobus jest znacznie wygodniejszy niż busy, które teraz kursują do Wrocławia, ale przede wszystkim mieści się w nim kilka razy więcej pasażerów.
W Europie Zachodniej kolej jest sposobem na zatłoczone drogi i powinniśmy to brać pod uwagę.
Trynkler przyznaje, że nawet po uruchomieniu pociągów wiele osób może nadal wybierać autobusy. - Głównie z powodu częstotliwości kursowania: jeśli w niedzielę z Nysy będzie wyjeżdżał jeden pociąg po południu, to ludzie będą wybierać jedno z wielu połączeń autobusowych.
Powodem zawieszenia kursów przed dwoma laty był deficyt, który przynosiła linia Brzeg-Nysa.
- Wtedy kolej wyliczała, że wynosił on około 1,4 mln złotych rocznie - przypomina Andrzej Kasiura, wicemarszałek województwa. - Od 14 grudnia chcemy wznowić kursy z nowym szynobusem i deficyt powinien być wyraźnie niższy. Przy założeniu, że pasażerowie będą korzystali z tego połączenia.
Na razie rozbieżność między propozycją PKP PR (oczekuje ponad 40 mln zł dotacji) a Urzędem Marszałkowskim (w tym roku dotacja wynosiła około 26 mln) jest ogromna. Czy porozumienie nie odbędzie się kosztem linii Brzeg-Nysa?
- Zaproponowaliśmy to połączenie i chcemy je utrzymać, nawet kosztem ograniczenia połączeń na innych trasach - deklaruje marszałek Kasiura. - Do końca listopada powinniśmy osiągnąć kompromis.