Budowa nowych terminali na wschodzie opóźnia się. Z planowanych czterech dodatkowych prace ruszą tylko na dwóch
Część problemów miało rozwiązać otwieranie nowych przejść na Ukrainę. Wojewodowie lubelski i podkarpacki przygotowani są do inwestycji w przejściach Dołhobyczów - Uhrynów i Budomierz - Hruszew. Jeśli inwestycje wartości kilkudziesięciu milionów złotych zakończą się pomyślnie, w Budomierzu będzie można przekraczać granicę w przyszłym roku a w Dołhobyczowie... dopiero za cztery lata - wyjaśnia "Rz".
Przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku Polska i Ukraina zapowiadały jednak uruchomienie cztery - pięć nowych przejść. Większość z nich pozostanie zapewne na papierze, bo np. w sprawie przejścia Malhowice - Niżankowice nie udało się nawet rozpocząć uzgodnień. Międzynarodowym spedytorom musi więc wystarczyć sześć przejść drogowych i sześć kolejowych łączących nas z południowo-wschodnimi sąsiadami.
Na przejściu Hrebenne - Rawa Ruska w zeszłym roku zakończono rozbudowę terminalu za ponad 100 mln zł. W Korczowej za pieniądze z Funduszu Schengen powstanie nawet lądowisko helikopterów. Prawie 30 mln zł z UE pozwoli dokończyć modernizację przejścia Medyka - Szegini. Ponad 12 mln zł ma kosztować rozbudowa drogowego przejścia Krościenko - Smolnica - wymienia dziennik.
Na granicy polsko-białoruskiej działa wprawdzie 13 przejść (siedem drogowych, pięć kolejowych, jedno rzeczne) ale ruch osobowy i towarowy bez żadnych ograniczeń odbywa się tylko na dwóch drogowych w Kuźnicy Białostockiej i Bobrownikach. Nawet przejście w Terespolu, na głównym moskiewskim szlaku tranzytowym, przejeżdżać mogą najwyżej samochody z towarami o masie do 3,5 tony. W Kukurykach odprawiane są wyłącznie transporty towarowe - czytamy w "Rzeczpospolitej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zakorkowane granice nie prędko się udrożnią