Było długie wyczekiwanie, później telefony, w końcu sprawa została przekazana do działu windykacji. Projektant remontu radomskiego dworca PKP zniknął jak kamfora.
Dokumentacja miała być przygotowana do końca września 2008 roku. Projektant z Warszawy, któremu powierzono jej wykonanie, został też upoważniony do uzyskania pozwolenia na budowę. Ale - jak opowiada Waldemar Grzyb, dyrektor oddziału Dworce Kolejowe PKP w Warszawie - po wykonawcy ani widu, ani słychu.
- Kiedy minęły terminy, zaczęliśmy dzwonić do niego, wysyłać pisma, ale nikt nie odpowiadał - żali się dyrektor. - I to nie tylko my się nie możemy z nim skontaktować. Podobno wyjechał z całą rodziną - dodaje.
Pieniędzy kolejarze nie stracili, bo płacić mieli po wykonaniu pracy, ale zmarnowano sporo czasu. - Projektant przyjeżdżał do nas praktycznie co tydzień, siedzieliśmy godzinę, półtorej nad mapami, robiliśmy różne uzgodnienia i wszystko na marne - mówi dyrektor.
Projektant miał już wizję. - Na wyższej kondygnacji będzie spora część gastronomiczna, na dole powierzchnie zajmie głównie PKP. Powstaną nowe pomieszczenia, np. dla spółki Intercity, takie jak na nowoczesnych dworcach. Pasażerowie nie będą musieli stać w kolejce, ale siądą sobie wygodnie w specjalnym pomieszczeniu. Dworzec będzie się dobrze prezentował zwłaszcza wieczorem, bo zostanie zainstalowana iluminacja. Dzięki temu budynek zyska nowy, ładny design - opowiadał nam wykonawca projektu.
Na zachwalany "nowy, ładny design" jeszcze długo zaczekamy. Inwestycja - jak informują kolejarze - może opóźnić się o rok. Bo całą procedurę trzeba rozpocząć od nowa. Jeszcze raz ogłoszony zostanie przetarg. - Zrobimy to, jak tylko zatwierdzony zostanie plan na rok 2009 - mówi Grzyb.
Sprawą zajął się dział windykacji. Kolejarze zamierzają dochodzić od projektanta zapłaty kar finansowych za niewykonanie umowy, choć - jak sami przyznają - szanse na uzyskanie odszkodowania są raczej niewielkie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zniknął projektant dworca w Radomiu