Związkowcy z MPK domagają się podwyżek pensji. Jeżeli ich nie dostaną zapowiadają zdecydowaną akcję protestacyjną.
Niemożliwe? Możliwe, przez drugą połowę sierpnia tak wyglądały Kielce, gdzie pracownicy MPK ogłosili strajk generalny żądając podwyżek i protestując przeciw planom prywatyzacji firmy - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Zwyciężyli: po wygranej przez pracowników bitwie o kielecką zajezdnię prezydent Kielc Wojciech Lubawski nie sprywatyzował przedsiębiorstwa, zostało ono przejęte przez spółkę pracowniczą, która miała zdecydować o podwyżkach.
Na szczęście do takich dramatycznych wydarzeń w Lublinie jeszcze daleko. - Wykonujemy męski zawód i chcemy męskich rozmów z zarządem firmy. Ale wojna na noże jest bez sensu - mówi Kazimierz Dąbrowski, przewodniczący zakładowej "Solidarności".
Ostrzej mówi Andrzej Sokołowski, szef Związku Zawodowego Kierowców i Obsługi Komunikacji Miejskiej. - Jeśli odpowiedź na nasze postulaty będzie niezadowalająca, to pomyślimy o bardzo zdecydowanej akcji protestacyjnej - zapowiada.
Obaj mówią, że pracownicy MPK zarabiają dramatycznie mało: średnia pensja w przedsiębiorstwie to 2,4 tys. złotych brutto. Kierowcy zarabiają średnio o 400 zł brutto mniej, a w najgorszej sytuacji są ci, którzy dopiero zaczynają pracę za kierownicą autobusu czy trolejbusu. - Zarabiają 7 zł na godzinę - mówi Dąbrowski.
Na biurko Krzysztofa Mikuły, prezesa MPK trafiło pismo od związkowców postulujących określenie wskaźnika wzrostu wynagrodzenia na ten rok. - Gdybyśmy tego nie zrobili to pracodawca mógłby pomyśleć, że nie musi tego robić - podkreśla Dąbrowski.
W piśmie do prezesa związki od razu określiły o ile płace w MPK powinny wzrosnąć: równo 500 zł brutto dla każdego z ok. 1 300 osób pracujących w przedsiębiorstwie. Czas na odpowiedź kończy się dzisiaj.
Michał Widomski (PO), radny miejski, który doradzał prezydentowi Adamowi Wasilewskiemu w sprawach komunikacji miejskiej twierdzi, że żądania płacowe ze strony pracowników MPK były nieuniknione. - Można się było na to przygotować i jesienią myśleć o zarezerwowaniu pieniędzy na podwyżki - twierdzi, ale uważa, że jeśli prezes MPK zgodzi się na sumy proponowane przez związki, to firma padnie.
- To 10 mln złotych dodatkowych kosztów rocznie. Pracownicy MPK muszą dostać podwyżki, ale mniejsze: 200 zł brutto na osobę - mówi Widomski.
Czy prezes Mikuła ulegnie żądaniom? - W związku z pismem przedstawicieli związków zawodowych zarząd zaprosił ich na spotkanie - informuje Stanisław Wojnarowicz, rzecznik prasowy MPK.
Dodaje, że na jesieni zarząd zdecydował o podwyżkach dla kierowców, ale nie mówi, że na tym się zakończy. - Na spotkaniu przedstawimy kierunki zmian w systemie wynagrodzeń dla wszystkich grup zawodowych - informuje i dodaje, że zmiany w płacach to część planu naprawczego prezesa MPK. - Powinny zostać wprowadzone w tym kwartale - dodaje
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Związkowcy z MPK w Lublinie nie wykluczają strajku